41 oznak tego, że ciągle nie jesteś stary, choć to 41 urodziny

 

Nie­daw­no prze­czy­ta­łem, że czter­dziest­ka to nowa trzy­dziest­ka. Strasz­na to jest bzdu­ra mówię Wam, bo czter­dziest­ka to czter­dziest­ka i nie ma co do tego dora­biać ide­olo­gii. To nie cza­sy jaski­niow­ców ani śre­dnio­wie­cza, kie­dy to do czter­dziest­ki doży­wa­li ci nie­licz­ni, któ­rych nic nie zeżar­ło, albo nie ubi­ło jakimś mie­czem czy snaj­per­skim strza­łem z łuku. Fakt jest fak­tem, że 41 uro­dzi­ny to już pół­me­tek, a nawet tro­chę za nim, ale medy­cy­na nowo­cze­sna i este­tycz­na czy­ni cuda i nie ma co tu za bar­dzo roz­pa­czać, tyl­ko trze­ba zbie­rać kasę na botoksy.

I dla­te­go tym wszyst­kim, któ­rym się wyda­je, że to już koniec świa­ta poka­żę, że jed­nak nie. I jeśli z tych wszyst­kich rze­czy poni­żej cho­ciaż jed­na Ci się zgo­dzi, to już znak, że cią­gle nie jesteś sta­ry. Bo choć to już wiek sta­tecz­ny i bez wąt­pie­nia doj­rza­ły, to ma mnó­stwo plu­sów – już nic nie trze­ba, a wszyst­ko moż­na. A jeśli nie moż­na, to zawsze są w apte­ce nie­bie­skie tabletki.

No wła­śnie.

 

  1. Sta­je Ci kie­dy potrze­ba i to bez wspo­ma­ga­czy. Bez che­micz­nych wspo­ma­ga­czy. Two­ja kobie­ta niech Cię wspo­ma­ga czym chce, to się nie liczy jako wspo­ma­gacz, bo nie jest chemiczne.
  2. I przyj­mij­my, że raz dzien­nie to i tak wystar­cza­ją­co dla Two­je­go ser­ca i kon­dy­cji, ale opty­mal­niej by było raz w tygo­dniu. Wiel­kim Tygodniu.
  3. Potra­fisz z zamknię­ty­mi ocza­mi zna­leźć punkt G. Bo prze­cież kto nor­mal­ny robi TO przy zapa­lo­nym świetle?
  4. WY!! (bo zakła­dam, że jest Was dwoje).
  5. Wresz­cie nie musi­cie się stre­so­wać i kom­bi­no­wać, jak tu pójść do łóz­ka, bo dziec­ko może się zbu­dzić albo w dru­gim poko­ju teścio­wie. Moż­na się delek­to­wać do woli i trwa to tak dłu­go, jak chce­cie. Przy­naj­mniej tak się pocieszasz.
  6. ⇒Wolisz swo­ją uko­cha­ną czter­dziest­kę od dwóch dwu­dzie­stek. Nawet pomi­mo tego, że Cię już na nie stać.
  7. Oglą­dasz kole­żan­ki swo­je­go syna i cią­gle jesz­cze uwa­żasz je za gów­nia­ry. Do tego noszą wię­cej tape­ty, niż Two­ja żona.
  8. I nie, cią­gle jesz­cze nie masz ocho­ty ich prze­le­cieć, żeby coś sobie udowodnić.
  9. Oświad­czyć się tym bardziej.
  10. Cią­gle jesz­cze nie łykasz regu­lar­nie leków, ani nie znasz z imie­nia pani z recep­cji w przychodni.
  11. Nie masz poję­cia, czym się zaj­mu­je Hiper­ten­sjo­log. Jeszcze.
  12. Cią­gle jesz­cze masz co cze­sać. Na gło­wie. Nie, nie w nosie. No dobra, nie tylko.
  13. Wca­le nie masz tak dużo świe­czek na uro­dzi­no­wym torcie.
  14. Na widok spodni na kan­cik kur­czy Ci się…, bo wolisz wygod­ne dżinsy.
  15. Twój ostat­ni kupio­ny gar­ni­tur to ten do ślu­bu, bo na co dzień wolisz wygod­ny T‑shirt, niż mary­nar­kę i kra­wat. No dobra, ten na komu­nię dziec­ka kupi­łeś tyl­ko dla­te­go, że tam­ten się skur­czył w sza­fie. Bo bli­sko grzej­ni­ka wisiał przecież.
  16. Wygod­ne buty spor­to­we zaj­mu­ją wię­cej miej­sca w Two­jej szaf­ce, niż wypa­sto­wa­ne lacz­ki. I mniej niż buty do cho­dze­nia po domu Two­jej kobiety.
  17. Ale cią­gle jesz­cze nie jesteś tak zde­spe­ro­wa­ny, żeby cho­dzić w gaciach z kro­kiem na wyso­ko­ści kostek tyl­ko dla­te­go, że tak się mło­dziej wygląda.
  18. To nic, że gów­na­rze­ria z Two­je­go kwa­dra­tu mówi Ci dzień dobry – to wszyst­ko przez bro­dę, bo ona posta­rza, ale jak zgo­lisz to nie tyl­ko będziesz wyglą­dać na 10 lat mniej, ale i na 10 kg wię­cej. Poza tym wszy­scy hip­ste­rzy w inter­ne­tach noszą bro­dy, bo to jest tren­dy i kul, a jak nadą­żasz za tren­da­mi, to nie możesz być sta­ry, prawda?
  19. Rozu­miesz, co te gim­bu­sy sąsia­dów do Cie­bie mówią. I do sie­bie. No, przeważnie.
  20. Cią­gle jesz­cze #YOLO ozna­cza dla Cie­bie coś wię­cej, niż ⇒jaz­da tram­wa­jem bez biletu.
  21. Bar­dziej wolisz Jesteś za mło­dy, żeby cze­goś nie zro­bić niż  Jesteś za sta­ry, żeby coś zro­bić
  22. Zasta­na­wiasz się, czy na Wood­stock zabrać ze sobą dziec­ko, czy niech jedzie osob­no, bo może pod­ka­blo­wać Mamie.
  23. Cie­szysz się, że możesz poje­chać na ⇒waka­cje bez dzie­ci, zamiast pła­kać jaką jesteś wyrod­ną mat­ką (bo chło­pa­ki nie pła­czą przecież).
  24. Cią­gle wolisz zarzu­cić ple­cak na ple­cy, coś pozwie­dzać i prze­żyć, niż sie­dzieć cały dzień przy base­nie z drin­kiem z palem­ką. No, może poza pierw­szym dniem po przylocie.
  25. Nie wsta­jesz o 6 rano, żeby zakle­pać ręcz­ni­kiem leża­ki przy hote­lo­wym basenie.
  26. Co z tego, że cho­dzisz na wese­la dzie­ci swo­ich rówie­śni­ków, a nie swo­ich rówie­śni­ków? Cią­gle jesz­cze jesteś w sta­nie posza­leć do bia­łe­go rana.
  27. Cią­gle jesz­cze możesz wypić wię­cej, niż Twój naj­star­szy syn. Pie­przyć, że to niewychowawcze.
  28. I cią­gle jesz­cze z więk­szą god­no­ścią się­gasz na dru­gi dzień po Ibu­prom i Alka-Seltzer.
  29. A w apte­ce jak je kupo­wa­łeś, to nie pro­po­no­wa­li Ci Geriavitu.
  30. Nie cią­gnie Cię do zapi­ja­nia smut­ków czy trosk dnia codzien­ne­go – wolisz poro­bić coś cie­ka­we­go, np. pójść do kina.
  31. Pol­skie kome­die roman­tycz­ne śmie­szą Cię tak samo, jak 20 lat temu. Czy­li wcale.
  32. Ogar­niasz jak się nazy­wa­ją akto­rzy w naj­now­szych seria­lach, a to prze­cież wca­le nie jest pro­ste. Nie wie­rzysz? Wino­na Ryder “Stran­ger Things”, Kie­fer Suther­land “Desi­gna­ted Survi­vor”. I co?
  33. Pamię­tasz jesz­cze, gdzie co poło­ży­łeś. Przeważnie.
  34. Upra­wiasz regu­lar­nie jakiś sport, np. jeź­dzisz na rowe­rze. Tak, sta­cjo­nar­ny też się liczy.
  35. Masz kar­net na siłow­nię, któ­ry regu­lar­nie prze­kła­dasz z pół­ki na biur­ko i z powrotem.
  36. Masz kom­plet faj­nych ubrań spor­to­wych. Nów­ka nieśmiganych.
  37. I to wszyst­ko zamó­wi­łeś przez inter­net. Tak, umiesz nie tyl­ko szu­kać porad “co zro­bić, jak mnie łupie w krzy­żu”.
  38. Z tele­fo­nu potra­fisz tez wysłać maila czy spraw­dzić fej­sa, a nie tyl­ko z nie­go dzwonić.
  39.  Odróż­niasz Insta­gra­ma od Sna­pa i jesz­cze masz tam konta.
  40. Piszesz blo­ga!
  41. W dupie masz takie zesta­wie­nia, bo znasz dokład­nie swo­ją war­tość i nie musisz ani sobie, ani niko­mu inne­mu nicze­go udo­wad­niać, być zawsze naj­lep­szy, naj­gło­śniej­szy i naj­pierw­szy. Wystar­czy, że jesteś sobą.

No, a teraz czas na kwiat­ki i prezenty.

Dla mnie oczywiście.

 

A teraz proszę Szanownego Państwa muszę się Wam czymś pochwalić

Jakiś czas temu narze­ka­łem tro­chę na fej­sie, że mar­z­nę lekut­ko w stóp­ki. Na moje lamen­ty i narze­ka­nia odpo­wie­dzia­ła Asia z blo­ga ⇒po-godzinach.com i tak oto sta­łem się posia­da­czem zaje­faj­nych ręcz­nie robio­nych skar­pet w słusz­nym roz­mia­rze 45 i jak­że męskim kolo­rze różo­wym. Powiem Wam szcze­rze, że strasz­nie to jest faj­ne uczu­cie, kie­dy ktoś zada­je sobie trud tyl­ko po to, żeby dru­giej oso­bie spra­wić przy­jem­ność. Bo wie­cie, #dary_losu od firm są przy­jem­ne, ale tam to tro­chę masów­ka i jesteś jed­nym z wie­lu. Tutaj, dzię­ki Asi, poczu­łem się wyjąt­ko­wo. Popa­trz­cie sobie na zdję­cia, jak to faj­nie wyglą­da – naj­brzyd­sze zdję­cie to moje prze­szcze­pio­ne szki­ty, ale co ja bied­ny pora­dzę, że one jakieś takie owło­sio­ne i nie teges?

Prze­za­je­bi­sty pre­zent urodzinowy!

Bar­dzo, bar­dzo Ci Asiu dziękuję.

 

41 urodziny

No i sami powiedz­cie, czy to nie jest świet­ny pre­zent na urodziny? 🙂

 

Podo­bał Ci się ten wpis? Popra­wił Ci nastrój? Spra­wisz mi wiel­ką przy­jem­ność, jeśli udo­stęp­nisz go dalej – może Two­im zna­jo­mym też się spodoba?

 


About Jacek eM

view all posts

Mąż, ojciec i projektant wnętrz. Fotograf-amator i wannabe bloger. Właściciel niewyparzonego jęzora i poczucia humoru w stylu noir. No i na wieczystej diecie...

Close