Niedawno przeczytałem, że czterdziestka to nowa trzydziestka. Straszna to jest bzdura mówię Wam, bo czterdziestka to czterdziestka i nie ma co do tego dorabiać ideologii. To nie czasy jaskiniowców ani średniowiecza, kiedy to do czterdziestki dożywali ci nieliczni, których nic nie zeżarło, albo nie ubiło jakimś mieczem czy snajperskim strzałem z łuku. Fakt jest faktem, że 41 urodziny to już półmetek, a nawet trochę za nim, ale medycyna nowoczesna i estetyczna czyni cuda i nie ma co tu za bardzo rozpaczać, tylko trzeba zbierać kasę na botoksy.
I dlatego tym wszystkim, którym się wydaje, że to już koniec świata pokażę, że jednak nie. I jeśli z tych wszystkich rzeczy poniżej chociaż jedna Ci się zgodzi, to już znak, że ciągle nie jesteś stary. Bo choć to już wiek stateczny i bez wątpienia dojrzały, to ma mnóstwo plusów – już nic nie trzeba, a wszystko można. A jeśli nie można, to zawsze są w aptece niebieskie tabletki.
No właśnie.
- Staje Ci kiedy potrzeba i to bez wspomagaczy. Bez chemicznych wspomagaczy. Twoja kobieta niech Cię wspomaga czym chce, to się nie liczy jako wspomagacz, bo nie jest chemiczne.
- I przyjmijmy, że raz dziennie to i tak wystarczająco dla Twojego serca i kondycji, ale optymalniej by było raz w tygodniu. Wielkim Tygodniu.
- Potrafisz z zamkniętymi oczami znaleźć punkt G. Bo przecież kto normalny robi TO przy zapalonym świetle?
- WY!! (bo zakładam, że jest Was dwoje).
- Wreszcie nie musicie się stresować i kombinować, jak tu pójść do łózka, bo dziecko może się zbudzić albo w drugim pokoju teściowie. Można się delektować do woli i trwa to tak długo, jak chcecie. Przynajmniej tak się pocieszasz.
- ⇒Wolisz swoją ukochaną czterdziestkę od dwóch dwudziestek. Nawet pomimo tego, że Cię już na nie stać.
- Oglądasz koleżanki swojego syna i ciągle jeszcze uważasz je za gówniary. Do tego noszą więcej tapety, niż Twoja żona.
- I nie, ciągle jeszcze nie masz ochoty ich przelecieć, żeby coś sobie udowodnić.
- Oświadczyć się tym bardziej.
- Ciągle jeszcze nie łykasz regularnie leków, ani nie znasz z imienia pani z recepcji w przychodni.
- Nie masz pojęcia, czym się zajmuje Hipertensjolog. Jeszcze.
- Ciągle jeszcze masz co czesać. Na głowie. Nie, nie w nosie. No dobra, nie tylko.
- Wcale nie masz tak dużo świeczek na urodzinowym torcie.
- Na widok spodni na kancik kurczy Ci się…, bo wolisz wygodne dżinsy.
- Twój ostatni kupiony garnitur to ten do ślubu, bo na co dzień wolisz wygodny T‑shirt, niż marynarkę i krawat. No dobra, ten na komunię dziecka kupiłeś tylko dlatego, że tamten się skurczył w szafie. Bo blisko grzejnika wisiał przecież.
- Wygodne buty sportowe zajmują więcej miejsca w Twojej szafce, niż wypastowane laczki. I mniej niż buty do chodzenia po domu Twojej kobiety.
- Ale ciągle jeszcze nie jesteś tak zdesperowany, żeby chodzić w gaciach z krokiem na wysokości kostek tylko dlatego, że tak się młodziej wygląda.
- To nic, że gównarzeria z Twojego kwadratu mówi Ci dzień dobry – to wszystko przez brodę, bo ona postarza, ale jak zgolisz to nie tylko będziesz wyglądać na 10 lat mniej, ale i na 10 kg więcej. Poza tym wszyscy hipsterzy w internetach noszą brody, bo to jest trendy i kul, a jak nadążasz za trendami, to nie możesz być stary, prawda?
- Rozumiesz, co te gimbusy sąsiadów do Ciebie mówią. I do siebie. No, przeważnie.
- Ciągle jeszcze #YOLO oznacza dla Ciebie coś więcej, niż ⇒jazda tramwajem bez biletu.
- Bardziej wolisz Jesteś za młody, żeby czegoś nie zrobić niż Jesteś za stary, żeby coś zrobić.
- Zastanawiasz się, czy na Woodstock zabrać ze sobą dziecko, czy niech jedzie osobno, bo może podkablować Mamie.
- Cieszysz się, że możesz pojechać na ⇒wakacje bez dzieci, zamiast płakać jaką jesteś wyrodną matką (bo chłopaki nie płaczą przecież).
- Ciągle wolisz zarzucić plecak na plecy, coś pozwiedzać i przeżyć, niż siedzieć cały dzień przy basenie z drinkiem z palemką. No, może poza pierwszym dniem po przylocie.
- Nie wstajesz o 6 rano, żeby zaklepać ręcznikiem leżaki przy hotelowym basenie.
- Co z tego, że chodzisz na wesela dzieci swoich rówieśników, a nie swoich rówieśników? Ciągle jeszcze jesteś w stanie poszaleć do białego rana.
- Ciągle jeszcze możesz wypić więcej, niż Twój najstarszy syn. Pieprzyć, że to niewychowawcze.
- I ciągle jeszcze z większą godnością sięgasz na drugi dzień po Ibuprom i Alka-Seltzer.
- A w aptece jak je kupowałeś, to nie proponowali Ci Geriavitu.
- Nie ciągnie Cię do zapijania smutków czy trosk dnia codziennego – wolisz porobić coś ciekawego, np. pójść do kina.
- Polskie komedie romantyczne śmieszą Cię tak samo, jak 20 lat temu. Czyli wcale.
- Ogarniasz jak się nazywają aktorzy w najnowszych serialach, a to przecież wcale nie jest proste. Nie wierzysz? Winona Ryder “Stranger Things”, Kiefer Sutherland “Designated Survivor”. I co?
- Pamiętasz jeszcze, gdzie co położyłeś. Przeważnie.
- Uprawiasz regularnie jakiś sport, np. jeździsz na rowerze. Tak, stacjonarny też się liczy.
- Masz karnet na siłownię, który regularnie przekładasz z półki na biurko i z powrotem.
- Masz komplet fajnych ubrań sportowych. Nówka nieśmiganych.
- I to wszystko zamówiłeś przez internet. Tak, umiesz nie tylko szukać porad “co zrobić, jak mnie łupie w krzyżu”.
- Z telefonu potrafisz tez wysłać maila czy sprawdzić fejsa, a nie tylko z niego dzwonić.
- Odróżniasz Instagrama od Snapa i jeszcze masz tam konta.
- Piszesz bloga!
- W dupie masz takie zestawienia, bo znasz dokładnie swoją wartość i nie musisz ani sobie, ani nikomu innemu niczego udowadniać, być zawsze najlepszy, najgłośniejszy i najpierwszy. Wystarczy, że jesteś sobą.
No, a teraz czas na kwiatki i prezenty.
Dla mnie oczywiście.
A teraz proszę Szanownego Państwa muszę się Wam czymś pochwalić
Jakiś czas temu narzekałem trochę na fejsie, że marznę lekutko w stópki. Na moje lamenty i narzekania odpowiedziała Asia z bloga ⇒po-godzinach.com i tak oto stałem się posiadaczem zajefajnych ręcznie robionych skarpet w słusznym rozmiarze 45 i jakże męskim kolorze różowym. Powiem Wam szczerze, że strasznie to jest fajne uczucie, kiedy ktoś zadaje sobie trud tylko po to, żeby drugiej osobie sprawić przyjemność. Bo wiecie, #dary_losu od firm są przyjemne, ale tam to trochę masówka i jesteś jednym z wielu. Tutaj, dzięki Asi, poczułem się wyjątkowo. Popatrzcie sobie na zdjęcia, jak to fajnie wygląda – najbrzydsze zdjęcie to moje przeszczepione szkity, ale co ja biedny poradzę, że one jakieś takie owłosione i nie teges?
Przezajebisty prezent urodzinowy!
Bardzo, bardzo Ci Asiu dziękuję.
Podobał Ci się ten wpis? Poprawił Ci nastrój? Sprawisz mi wielką przyjemność, jeśli udostępnisz go dalej – może Twoim znajomym też się spodoba?