Popatrz na Nią.
Śpi.
Jedną z największych zalet wolnego dnia jest to, że nie musisz się zrywać na ⇒dźwięk budzika, gonić z obłędem w oczach najpierw do łazienki, potem do kuchni, potem do szafy, potem do szkoły czy do pracy.
W biegu, w pędzie, w pośpiechu.
A tak?
Poranek.
Leniwy, niespieszny. Pogoda za oknem oszukuje, że prawie wakacyjny – od rana słońce praży, a chmur brak. Nawet takich malutkich, słodkich i puchatych jak baranek Shaun.
Poranek trochę przedłużony, bo możesz go dzisiaj przeciągać, do której sobie zechcesz.
Możesz nie wyłazić z łóżka i patrzeć na Nią.
Cieszyć oczy, bo naukowcy udowodnili, że patrzenie na kobietę wydłuża mężczyznom życie. Co prawda nie o całą kobietę chodziło, ale kiedy napiszę o który dokładnie jej fragment, to mnie na kopach rozniosą feministki.
Popatrz więc na Nią, jak śpi.
Śpi z tym charakterystycznym, niewinno-kuszącym wyrazem na pięknym obliczu, jakie mają tylko kobiety śpiące i śniące o swoim księciu Tobie. Popatrz na Nią, jak zabawnie zmruży oczy przez sen, kiedy to poranne figlarne słońce połaskocze Ją w twarz i zamknięte oczy ciągle błądzące gdzieś w sennych krainach. Jak spokojnie oddycha, by za chwilę cicho jęknąć, któż to wie, z jakiego powodu…
Popatrz, jak przedziwną plątaninę tworzy Jej ciało z kołdrą, pod którą spać za gorąco, a bez której spać nie umie i w efekcie gładki materiał przeplata się z widocznymi fragmentami ciała nieuzbrojonego przez ten upał w tarczę z piżamy. Popatrz, jak poranne słońce swoimi ciepłymi promieniami przesuwa się po Jej plecach i tych wszystkich cudownych krągłościach, które co jakiś czas wyglądają spomiędzy kołdry skrywającej jednak pod sobą znacznie więcej. Jakby Ona przez sen, resztkami świadomości, wstydziła się całkiem odkryć, i stąd ten dziwny splot nagiej skóry i tkaniny.
Popatrz, jak dziwne, powolne i zupełnie chaotyczne ruchy wykonuje Jej stopa, jakby kusiła tym wężowym, zmysłowym tańcem. Popatrz, jak grają mięśnie pod Jej skórą – od czubków palców, poprzez zgrabną stopę płynnie przechodzącą w smukłą łydkę, i dalej aż po udo skrywające się w splotach materiału kołdry.
Wyobraź sobie, jak można by bawić się w zgadywankę, co za chwilę to słońce przefiltrowane przez żaluzje i błądzące ciemniejszymi i jaśniejszymi pasami światła po Jej ciele odkryje, a co pogrąży w cieniu.
Wyobraź sobie, jak można by wziąć aparat i spróbować uchwycić tę powolną wędrówkę światła i cienia po tych wszystkich nierównościach, krągłościach i splotach.
Można by nawet pokusić się o delikatne wyplątanie co krąglejszych fragmentów spod kołdry, ot tak, dla lepszego ujęcia.
Można by…
Gdybyśmy kurna nie mieli sypialni od zachodu!
Bez żaluzji!
Fot: depositphotos.com, autor: AY_PHOTO