Pomimo tego, że cukrzyca zmieniła moje życie, to nie zamierzam Was katować na blogu tym, że ją mam. Mam też poczucie humoru i wysokie IQ, a jakoś tego we wpisach za często nie widać nie? Ale po tym, jak ⇒okazało się, że mam cukrzycę, dostałem bardzo, bardzo dużo wiadomości i maili, w których poza słowami pociechy i życzeniami, żebym się trzymał, nie puszczał i nie umarł za wcześnie, były też pytania o to, jakie są objawy cukrzycy i jak ją rozpoznać.
Za wszystkie dobre słowa składam serdeczne Bodziu Wam zapłać, a na tak ważne pytanie postanowiłem opowiedzieć osobnym wpisem, bo to bardzo ważne, żebyśmy wszyscy zdrowi byli, nie? Tym bardziej, że to wredna choroba, która daje objawy najczęściej, kiedy już niestety jest za późno i choroba się rozwinęła.
A przypominam, że na chwilę obecną, cukrzyca jest chorobą nieuleczalną. Ale nie przejmujcie się tak bardzo – na cukrzycę się nie umiera. Umiera się na jej powikłania.
Nie mam zamiaru bawić się w terminy naukowe, ale zamierzam stosować uproszczenia – nie zrobię Wam wykładu, tylko w jasnych i prostych słowach wyjaśnię, czym jest cukrzyca, jakie daje objawy.
Pierwsze primo – czym jest cukrzyca?
Ciocia Wiki mówi tak:
Cukrzyca – grupa chorób metabolicznych charakteryzująca się hiperglikemią (podwyższonym poziomem glukozy we krwi) wynikającą z defektu produkcji lub działania insuliny wydzielanej przez komórki beta trzustki. Przewlekła hiperglikemia wiąże się z uszkodzeniem, zaburzeniem czynności i niewydolnością różnych narządów, szczególnie oczu, nerek, nerwów, serca i naczyń krwionośnych. Ze względu na przyczynę i przebieg choroby, można wyróżnić: cukrzycę typu 1, typu 2, cukrzycę ciężarnych i inne, rzadziej występujące typy.
Przyczyny są dwie:
- kiedy zaburzona jest praca trzustki (czyli nie produkuje ona wystarczającej ilości insuliny)
- kiedy trzustka produkuje wystarczająco dużo insuliny, ale zaburzona została wrażliwość komórek na nią i w efekcie cukier nie dociera do ich wnętrza, tym samym ich nie odżywiając
W skrócie, żeby nie nudzić – insulina to hormon, który reguluje poziom cukru (glukozy) we krwi, który to cukier jest nam niezbędny do prawidłowego funkcjonowania i stanowi główne źródło energii jako jeden z węglowodanów najłatwiej przyswajalnych przez organizm (włącznie z fruktozą i dwucukrami: laktozą i sacharozą, ale jak mówiłem, to nie wykład, więc je pomińmy).
Po co nam ta glukoza? Po to, żeby nasze komórki miały energię do roboty – na przykład nerwowe nie żrą niczego innego. Dostarczana jest wraz z pożywieniem, gdzie w procesie trawienia każdy węglowodan złożony zostaje właśnie na te cukry rozbity.
Po co nam insulina? Poziom cukru we krwi (czyli tzw. glikemia) stale się waha, w zależności od tego, co jemy, ile i jak często. Po jedzeniu, kiedy do naszego organizmu trafiają węglowodany, jego poziom rośnie. I wtedy do akcji wkracza insulina, która reguluje, jaką część żarcia (cukru) przeznaczyć na bieżące wydatki energetyczne (ułatwiając komórkom jego transport z krwi w głąb komórek), a jaką na zapasy (czyli sympatyczne sadełko), obniżając tym samym poziom cukru we krwi do odpowiedniego poziomu.
Z kolei kiedy jego stężenie spada, to do akcji wkracza glukagon, który daje kopa wątrobie, żeby uwolniła pokłady glukozy, podnosząc jej poziom, ale jak mówiłem, to nie wykład i na razie to sobie odpuśćmy.
U zdrowego człowieka te mechanizmy działają tak, żeby trzymać poziom glikemii w ryzach nie dopuszczając ani do zwiększenia, ani do zmniejszenia jego stężenia we krwi poza normy.
Kiedy brakuje nam glukozy we krwi, to słabniemy, w ekstremalnych przypadkach aż do omdlenia (dlatego wczoraj maratończycy we Wrocławiu musieli po drodze wciągać żele energetyczne, opakowania po których dzisiaj można zobaczyć leżące na trasie maratonu). To jest hipoglikemia, czyli za niski poziom cukru we krwi.
Na drugim biegunie jest hiperperglikemia, czyli za wysoki poziom cukru we krwi i to jest właśnie CUKRZYCA. Tutaj niestety nie jest tak fajnie, że objawy występują od razu i jeszcze bardziej niestety – kiedy wystąpią, to już jest za późno (o tym potem).
Wydawać by się mogło, że jak mamy tego cukru we krwi jak najwięcej, to jest super, bo mamy energię do zapierdalania jak mały robocik, możemy więcej zrobić, zarobić i podnieść narodowy pekabe oraz stać nas na jedzenie, które fajnie wygląda ⇒na Instagramie (na przykład na moim) czy szpanerskie ciuchy zwane stylizacjami.
Tyle, że nie, bo zbyt wysoki poziom cukru we krwi prowadzi do kwasicy ketonowej (kiedy źródłem energii stają się tłuszcze, a nie cukry), która robi nam straszne bubu, uszkadzając nerki, oczy, serce, nerwy, naczynia krwionośne oraz powodując kłopoty z erekcją (kurna, jak dobrze, że ja się wcześnie zorientowałem). W zaawansowanym stadium i nieleczona może wywołać m.in. amputacje kończyn, ślepotę, doprowadzając do śmierci. Oraz kłopoty z erekcją.
Drugie primo – rodzaje cukrzycy i skąd się ona bierze?
Generalnie są dwa rodzaje cukrzycy.
Cukrzyca typu 1, czyli insulinozależna (nazywana też wrodzoną lub pierwotną) polega na tym, że trzustka atakowana przez własny układ odpornościowy nie produkuje wystarczającej ilości insuliny, chociaż komórki ciała reagują na nią prawidłowo. Najczęściej chorują na nią ludzie młodzi (tak do 30 r.ż.), ale w niektórych przypadkach mogą zachorować na nią i starsi. W takim przypadku niestety chory skazany jest na zastrzyki z insuliny do końca życia, bo sam obie nie jest w stanie jej wytworzyć i nic nie jest w stanie na to poradzić.
Cukrzyca typu 2, czyli insulinoniezależna (nazywana tez nabytą) polega na tym, że komórki mają zmniejszoną wrażliwość na insulinę (insulinooporność), w wyniku czego nie pobierają energii z krążącego we krwi cukru. Aby poziom tegoż cukru we krwi obniżyć, trzustka produkuje więcej, i więcej insuliny, co w przypadku braku leczenia w pewnym momencie przekracza zdolności wydzielnicze trzustki doprowadzając do jej nieodwracalnego uszkodzenia. Tutaj, w zależności od tego, na jakim stopniu zaawansowania choroby podjęto leczenie może się okazać, że nie trzeba będzie podawać insuliny, a tylko leki obniżające poziom cukru.
Taką właśnie mam ja oraz 90% chorych na cukrzycę i taką w dużej części fundujemy sobie sami niezdrowym żarciem, niezdrowym trybem życia, stresem, alkoholem, paleniem, brakiem ruchu, otyłością i trochę uwarunkowaniami genetycznymi (tutaj wszyscy lekarze, z którymi rozmawiałem są zgodni – genetyka NIE SKAZUJE nas na cukrzycę, jest JEDNYM z czynników ją powodujących).
O takiej też będę mówił, bo o takiej wiem, pozostawiając dociekliwym wyszukiwanie informacji o cukrzycy ciążowej, brązowej, MODY czy innych.
Trzecie primo – objawy cukrzycy
Objawów cukrzycy jest właściwie pięć.
1. Ogromne pragnienie, któremu często towarzyszy zwiększony apetyt. Organizm w ten sposób próbuje rozcieńczyć stężenie cukru we krwi, I nie mówię tutaj o tym, że się wypija 1,5 litra wody – tyle, to się pije do jednego posiłku. Serio, nie można ugasić pragnienia i pije się na okrągło, a zwłaszcza na noc, co z kolei powoduje…
2. Częste oddawanie moczu, również w nocy. Na szczęście w moim przypadku nie na prześcieradło, dawałem radę dobiec, choć moczenia nocne też są jednym z objawów. Ale wstawałem po 2–3 razy w nocy, jak stary facet z przerośniętą prostatą, bo przecież pęcherz też ma swoją pojemność.
3. Zmiana masy ciała (najczęściej spadek). Jeśli się nie odchudzacie, a nagle zaczynacie chudnąć, to ZAWSZE trzeba iść do lekarza, bo to ZAWSZE oznacza kłopoty zdrowotne, choć nie zawsze związane z cukrzycą. Być może pamiętacie mój post na fejsie, gdzie cieszyłem się, że dopiero kiedy przestałem się odchudzać, mój organizm pozbawiony stresu związanego z pilnowaniem się, co trzeba jeść, zaczął zrzucać kilogramy? No okazało się, że to nie było takie dobre, bo po prostu moje głodne komórki zamiast wcinać cukier, wciągały tkankę tłuszczową. Nie polecam jednak stosowania takiej kuracji odchudzającej – lekarka opowiadała mi historię pewnej dziewczyny, która miała objawy cukrzycy, ale postanowiła iść do lekarza, dopiero kiedy schudnie do określonego poziomu. Skończyło się utratą wzroku w jednym oku i uszkodzonymi nieodwracalnie nerkami.
4. Senność (zwłaszcza po posiłkach), apatia, zmęczenie, rozdrażnienie. Jeśli się utrzymują dłuższy czas, to albo trzeba zmienić pracę i zostać blągerem, bo blągerzy mają fajne życie, albo iść do lekarza, bo to może być coś poważnego, np. depresja albo właśnie cukrzyca.
5. Zmiany na skórze, których nie można wyleczyć – czyraki, grzybica, trudno gojące się rany, siniaki czy zapalenia skóry. Osoby z kwasicą ketonową mają “słodki” odczyn skóry, co bardzo przyciąga różne grzyby, drożdżaki i bakterie.
W bardziej zaawansowanym stadium kwasicy pojawiają się jeszcze dodatkowe objawy cukrzycy:
- zapach acetonu z ust (takie jakby przetrawione wino);
- zaburzenia widzenia (podwójne lub nieostre widzenie);
- przyspieszony i pogłębiony oddech (jak po biegu);
- drętwienie i mrowienie kończyn;
- tzw. stopa cukrzycowa, która wygląda tak, że o ja pierdolę – nie szukajcie w google.
Najważniejsze primo – PROFILAKTYKA!
Jako się wcześniej rzekło, cukrzyca rozwija się początkowo bezobjawowo, bo wysoki poziom cukru jest niewidoczny gołym okiem do czasu, kiedy już niestety jest za późno na zapobieganie i pozostaje leczenie. Kiedy więc wystąpią powyższe objawy, to żegnaj pieśni – JUŻ jesteście chorzy od paru lat.
To, co się z chorobą stanie dalej zależy w dużej mierze od tego, czy wyeliminujecie ze swojego życia czynniki jej sprzyjające. Nauka zna przypadki, kiedy zdrowy tryb życia i odpowiednie żywienie wyeliminowały konieczność przyjmowania leków, choć niestety badać się i kontrolować trzeba już do końca życia (oczywiście mówię tu o typie 2). Trzeba na to jednak lat, tak jak lata zajęło nam zrujnowanie sobie zdrowia. No i to niestety bardziej wyjątek, niż reguła.
Dlatego tak ważne jest SYSTEMATYCZNE kontrolowanie poziomu cukru we krwi NA CZCZO.
U zdrowego człowieka jego stężenie nie powinno przekraczać 100 mg/dl.
Jeśli po jednym badaniu macie tak do 125 mg/dl, to trzeba je powtórzyć – jeśli jest podobne, to macie stan przedcukrzycowy i już powinien Was wziąć pod opiekę lekarz. Tutaj jeszcze jest dla Was nadzieja – dieta i zdrowy tryb życia (zwłaszcza ruch) zdziałają cuda.
Powyżej 126 mg/dl na czczo oznacza cukrzycę. Tu już nie ma mientkiej gry – zachorowaliście jakiś czas temu, na pewno występują już u was objawy cukrzycy i teraz tylko pozostaje leczenie, bo pociąg z napisem “ZDROWIE” odjechał.
Co to znaczy systematyczne?
Zalecenia czytałem różne, ale najczęściej pojawiało się: co 3 lata, a jeśli jesteś w grupie ryzyka co rok. Do grup ryzyka należą osoby: z nadwagą lub otyłością (zwłaszcza brzuszną), z cukrzycą występującą w rodzinie (rodzice, rodzeństwo), mało aktywne fizycznie, ze stwierdzonym stanem przedcukrzycowym, z nadciśnieniem, z wysokim cholesterolem, ze schorzeniami układu sercowo-naczyniowego oraz kobiety, które przeszły cukrzycę ciążową.
Tak sobie liczę i trafiłem 6 na 8.
Ja bym Was więc jednak namawiał na coroczne badania – na pewno badałem się 2,5 roku lata temu i miałem 102 mg/dl, na co mam wydruk. Czyli jakby kapkę za dużo, ale jednak bez paniki.
Dwa dni przed pójściem do szpitala miałem 304 mg/dl.
Wnioski wyciągnijcie sami.