Niedawno moje starsze Dziecię skończyło 18 lat. Poza niesamowitą radością z powodu tego, że już mogę legalnie i oficjalnie zostawić Go z Młodszym na wieczór i iść pobalować z MałąŻonką, względnie wspólnie, jak to faceci, obalić browarek, cieszę się z jeszcze jednej rzeczy – na przestrzeni ostatnich kilku tygodni, kiedy wspominałem o 18-ce Misiora, za każdym razem słyszałem, że nie wyglądam na ojca osiemnastolatka.
Budujące jest to bardzo, ale jednak natury nie oszukam i licznik latek się kręci, czy tego chcę, czy nie i tu coś boli, tam coś nie domaga, a jeszcze w trzecim miejscu się psuje, czego dobrym przykładem jest wzrok właśnie. W poprzednim wpisie przepytałem eksperta, ⇒dlaczego wzrok osób po 40-ce się pogarsza i czym jest prezbiopia. Pisałem również, jak można sobie polepszyć życie przy pomocy okularów ze szkłami progresywnymi.
A dzisiaj opowiem Wam czy mi się to udało, bo prawie miesiąc takowe testowałem.
Okulary progresywne, co to takiego?
Kojarzycie może widok osób starszych dojrzałych w kwiecie wieku, którzy miewają kłopoty z odczytaniem czegoś, co jest blisko? Na pewno zdarzyło Wam się widzieć dziadka, który odsuwał gazetę czy babcię, która trzymała menu w restauracji w wyciągniętych rękach, prawda?
Dzieje się tak, bo soczewka w naszym oku staje się z wiekiem coraz mniej elastyczna, przez co traci sukcesywnie zdolność do akomodacji, czyli przystosowywania się oka do widzenia w różnych odległościach. I potrzebujemy tych słynnych okularów do czytania, które nosimy na zmianę z tymi do chodzenia czy prowadzenia samochodu. Sami przyznacie, że konieczność ciągłej zmiany okularów zajmuje dość wysokie miejsce na skali życiowej upierdliwości, prawda?
Szkła progresywne eliminują konieczność posiadania dwóch par okularów, bo łączą w sobie jednocześnie korekcję do dali w części górnej (czyli np. do jazdy samochodem) i do bliży w części dolnej (czyli to słynne czytanie gazety), przy okazji też dobrze sobie radzą z korekcją ze stanami pośrednimi w strefie środkowej.
Brzmi fajnie, ale jak szkła progresywne się sprawują w praktyce?
Na początku jest dziwnie.
Co jest zupełnie normalne, bo oczy musza się do szkieł progresywnych zaadaptować. Zresztą – ja przy każdej zmianie okularów na nowe mam wrażenie, że chodzę ziemi bardziej okrągłej, niż zwykle. To trochę śmieszne uczucie i polega na tym, że kiedy patrzę pod nogi, to mam wrażenie, jakbym troszkę widział przez obiektyw typu rybie oko, który uwypukla część centralną. Ot, trochę jak na tym zdjęciu poniżej.
Przeszło mi jak zwykle po 2–3 godzinach, ale jeszcze kilka dni mi zajęło, zanim dostosowałem się w pełni do przenoszenia wzroku pomiędzy poszczególnymi strefami bez odczuwania dyskomfortu. Trochę tego musicie się nauczyć Wy, a trochę Wasze oczy. Ale że prezbiopia niestety dotknie każdego, to im wcześniej, tym lepiej.
Jedna rzecz, o której zostałem poinformowany przy zamawianiu – z uwagi na specyfikę szkieł progresywnych skrajne boczne części pola widzenia mogą być widziane delikatnie nieostro, czego niestety się wyeliminować nie da. Ja musiałem naprawdę mocno spojrzeć w bok, żeby mi ostrość uciekła. Na co dzień zupełnie nie zwracam na to uwagi.
Przy okazji też bardzo istotna kwestia – szkła progresywne są dostosowane konkretnie do Twojej wady i Twoich oczu, oraz wykonywane na zamówienie uwzględniające Twoje indywidualne potrzeby, więc nie pożyczaj ich cioci albo babci, bo to się na jej oczach źle odbije. Jeśli zdecydujesz się na swoje, to koniecznie musisz ich wykonanie poprzedzić badaniami wzroku, które można wykonać w jednym z salonów optycznych biorących udział w akcji CZAS NA WZROK, bardzo przyjazna wyszukiwarka po kliknięciu w link www.czasnawzrok.pl.
Czytanie?
Nie miałem wcześniej problemu zbyt krótkiej ręki, jak to się wśród optometrystów nazywa, ale przez szkła progresywne widzę jakby ostrzej obiekty bardzo blisko oczu – jak wykazała skomplikowana aparatura zamontowana na mojej głowie, problemy z widzeniem do bliży dopiero u mnie kiełkują, więc to najlepszy moment, żeby już się do ich korekcji przyzwyczajać.
Praca przy komputerze?
Bez najmniejszych kłopotów, a siedzę przed monitorem właściwie cały dzień. Co też nie jest dobre dla oczu, więc na wszelki wypadek sprzedam Wam TIPa, jak swoim oczom pomóc. Otóż najlepsza jest zasada 30÷30÷30, czyli co 30 minut robimy przerwę i przez 30 sekund wpatrujemy się w dal na punkt oddalony co najmniej o 30m.
Kierowanie samochodem?
Kiedy przed rozpoczęciem kampanii szukałem materiałów o prezbiopii i o tym, jak działają szkła progresywne, bardzo często natykałem się na opinie, że zniekształcają one widzenie, co skutecznie przeszkadza kierowcom samochodów. Zanim moje oczy się przyzwyczaiły do nowych szkieł miałem takie odczucie, ale minęło po kilku dniach.
Jazda na rowerze?
Ponieważ zupełnie niespodziewanie, a za namową badającej mnie p. Ani, sprawiłem sobie szkła ciemniejące w świetle słonecznym (o fotochromatycznych, inteligentnych szkłach Transitions możecie sobie poczytać na ich stronie ⇒www.inteligentneszkla.pl) to jest nawet lepiej, niż było wcześniej. A właśnie – szkła progresywne wcale nie blokują możliwości dorzucenia sobie do nich jakiegoś bajeru w stylu antyrefleksów, przyciemnienia itd.
Czy jestem zadowolony?
No ba! Pewnie! Fakt jest faktem – szkła progresywne są droższe od zwykłych, jednoogniskowych, ale też jedna para okularów zastępuje ich wcześniejsze dwie pary.
Moim zdaniem warto ponieść ten wydatek w imię komfortu, bo czy tego chcesz czy nie, wcześniej czy później i tak wszyscy będziemy prezbiopami.
No i na koniec WYNIKI KONKURSU, w którym do wygrania jest:
bezpłatne badanie wzroku + 50 proc. zniżki na szkła progresywne marek Essilor lub JZO, jeśli wyrazicie chęć zafundowania ich sobie.
Po burzliwej naradzie jury postanowiło, że nagroda trafia w ręce Olgi Siemoniak, która wzruszyła przewodniczącego jury tym, że jest ładny i niegruby [łzy wzruszenia]. Twój namiar przekażę do organizatora konkursu, który się z Tobą skontaktuje w celu umówienia wizyty, a ponieważ idzie RODO, to potem Twoje dane osobowe zostaną usunięte i zapomniane.