W życiu mężczyzny, który ma na swoim koncie te 4 dekady życia przychodzi taki moment, kiedy musi spojrzeć własnej męskości prosto w twarz (znaczy w lustro mi chodzi, nie spuszczajcie wzroku) i przyznać, że coś tam nie domaga, coś tam z wiekiem działa gorzej, czemuś tam się trzeba przyjrzeć okiem bardziej fachowym, niż swoje (sprawdzić, czy nie lekarz). W życiu kobiety też taka chwila przychodzi, ale że jest to część ludzkiej populacji, która lat ma tyle, ile chce, więc skupmy się na narratorze tej historii. Czyli na mnie.
Ponieważ mój blog bawiąc uczy, to poza ładnymi obrazkami przekażę Wam odrobinę wiedzy, bo jak wiadomo – wiedza i nauka, to potęgi klucz, a jak Wam się kiedyś drzwi zatrzasną, to będzie jak znalazł. Nie wyłączajcie radioodbiorników, będzie fun. No i pierwszy raz w historii bloga pokażę MałąŻonkę w pełnej, że tak powiem krasie.
W ramach kampanii ⇒CZAS NA WZROK 40+ odwiedziłem do spółki z wyżej wymienioną salon ⇒OPTICARE, gdzie w swe zgrabne ręce przejęła nas szefowa, p. Ania – dyplomowany optometrysta. I no właśnie – pierwsze pytanie do Niej:
Kim jest optometrysta? Czym różni się od okulisty, a czym od optyka?
Optometrysta jest specjalistą zajmującym się korygowaniem wady wzroku, zarówno jeśli chodzi o korekcję okularową, jak i soczewki kontaktowe, i to do niego powinniśmy się udać najpierw, w przypadku problemów ze wzrokiem. W gabinecie, optometrysta dobiera odpowiednio szkła, natomiast jeżeli zauważy coś niepokojącego, odsyła pacjenta do okulisty. Okulista jest specjalistą od chorób oczu – diagnozuje ewentualną chorobę i ustala plan leczenia. Z kolei optyk jest to osoba pracująca w zakładzie optycznym i odpowiada za sprawy techniczne związane z okularami (soczewkami), czyli mi.in. dobór szkieł, uwzględniając ich moce, materiały, rodzaj oprawy itd.
Z czasów dawnych to ja pamiętam, że nakładało się na głowę skrzyżowanie szczękoczułek z koroną królów, co to ważyła jak utarg z Lidla po promocji crocsów, więc napiąłem ostrzegawczo mięśnie karku, zrobiłem dzielną minę i… wytypowałem na pierwszy ogień MałąŻonkę, bo przecież kobiecie należy ustąpić pierwszeństwa. Do tego ten fotel – jak nic z dentystą mi się kojarzy albo ginekologiem, a jakoś nie bardzo bym chciał wypróbować którąkolwiek z opcji.

To wcale nie jest zabójcza maszyna, jak by się mogło wydawać na pierwszy rzut oka.
To MałaŻonka!
A tu się okazuje, że wcale nie ma się co bać, bo piekielna maszyneria całkiem jest przyjazna, więc potem na fotel wsiadłem ja, i żeby jakoś przezwyciężyć strach oraz grozę, zapytałem nieśmiało:
Jak często należy badać wzrok? I czy powinniśmy to robić u optometrysty, czy okulisty? Czy z wiekiem powinniśmy to robić częściej?
Jeśli nosimy okulary to przynajmniej raz w roku, jeśli nie, to na pewno raz na dwa lat. Jeżeli zauważymy pogorszenie widzenia, wystarczy wizyta u optometrysty, w przypadku zmian chorobowych należy udać się do okulisty. Warto jednak iść do okulisty raz na 5 lat, by zrobić badania kontrolne. Z wiekiem powinniśmy robić to częściej.
Uff, czyli nie będę musiał co i rusz siadać do piekielnej maszyny.
Ale żebym się za bardzo nie cieszył, to dostałem jednak na głowę szczękoczułki mutujące oczy ludzkie w oczy muchy – jakbym był postacią z mangi, to już wiem, jak bym wyglądał. Choć muszę Wam powiedzieć, że MałaŻonka w tym ustrojstwie wyglądała niezwykle czarownie – jak pod tym wpisem będzie tysiąc lajków, to Ją pokażę, hehe. W maszynerii na głowie wypuściłem się na obiekt, coby sprawdzić orientację w terenie w nowych pinglach i oczywiście walnąć następnego selfika – w kadr weszła mi MałaŻonka, ale że dziewczę dodaje +1.000.000 do estetyki otoczenia, to chyba Jej wspólnie wybaczymy, co?
To, że na skali ślepoty plasuję się gdzieś pomiędzy kretem a Batmanem to ja wiedziałem, ale nowością dla mnie jest to, że przydałyby mi się okulary ze szkłami progresywnymi. Nie mam problemów z czytaniem z bliska, ale jak się okazało po badaniach, to tylko kwestia czasu, bo po wstawieniu tych takich różnych szkiełek w to takie to na głowie zdecydowanie lepiej widziało mi się malutkie literki podczas testu czytania. Czyli mnie, jak i każdego po 40-ce, dopadła prezbiopia. Zapytałem więc znowu nieśmiało (bo ja zawsze jestem nieśmiały):
Co to jest prezbiopia, z czego się bierze i kogo dotyczy? Czy wada się pogłębia z zasady, czy można to jakoś zatrzymać?
Żeby nie bawić się w naukowe definicje – PREZBIOPIA objawia się pogorszeniem wzroku u osób mniej więcej od 40 roku życia i jest naturalnym procesem fizjologicznym. Soczewka w naszym oku traci z wiekiem swoje właściwości – jest mniej elastyczna, przez co spada jej zdolność do akomodacji, czyli do przystosowywania się oka do widzenia w różnych odległościach. Proces ten dotyczy niestety każdego i nie da się go zatrzymać, ale nosząc dobre okulary można ten proces spowolnić.
Charakterystyczne w prezbiopii jest to, że niewyraźnie widzimy przedmioty znajdujące się blisko nas (to dla mnie nowość) – do niewyraźnego widzenia przedmiotów dalekich przywykłem przez 30 lat noszenia pingli. Widzieliście zapewne nie raz, że ludzie w wieku nazwijmy to dojrzałym, odsuwają od oczu gazetę, książkę albo telefon, bo z bliska nie są w stanie odczytać drobnych literek? To właśnie efekt prezbiopii – oko potrzebuje korekty do bliży, a jeśli mieliście krótkowzroczność, to do tej pory sprawę załatwiały jedynie inne okulary do chodzenia czy jazdy samochodem, a inne do czytania.
Sami przyznacie, że dwie pary pingli, które trzeba co chwilę zmieniać, zwiększają poziom codziennej upierdliwości w życiu co najmniej kilkukrotnie? No dobrze, więc teraz czas na te dobre okulary, czyli SZKŁA PROGRESYWNE, które zapewniają dobre widzenie na każdą odległość.
I tu nadchodzi KONKURS!!
Żeby nie było, że ja taki pies ogrodnika, co to tylko szpanuje w nowych okularach, to mam też coś dla Was do wygrania. A mianowicie:
Bezpłatne badanie wzroku tymi wszystkimi gadżetami, jak ja powyżej
+ 50 proc. zniżki na szkła progresywne marek Essilor lub JZO.
Co trzeba zrobić?
Niewiele. Poniżej macie moją wredną facjatę w towarzystwie kilku oprawek (mam też kilka zdjęć ślicznej MałejŻonki, ale nie pokażę jej, dopóki pod tym wpisem nie będzie tysiąc lajków, hehe).
Napiszcie mi w komentarzach na dole, albo ⇒pod postem na fejsie, w których okularach wyglądam najlepiej, albo najgorzej, albo śmiesznie, albo odrażająco, albo seksownie i chcecie urodzić moje dzieci, albo jak najlepszy środek antykoncepcyjny, albo jak przez okno, albo jak półdupek zza krzaka, albo jak… Napiszcie cokolwiek w uzasadnieniu, co mnie porwie, rozerwie i wzruszy, względnie podnieci czy mocno rozemocjonuje (ha, jakie trudne słowo!).
Ponieważ to konkurs jakby nie było optyczny, to będę lekko faworyzował okularników, a co, nie wolno mi? Dowody można dodawać jako załączniki do komentarzy, tylko przemyślcie sprawę i zadziałajcie świadomie udostępniając swój cenny wizerunek – sąsiedzi Was tu zobaczą i co wtedy?
Czas trwania konkursu – do połowy maja, czyli dokładniej w niedzielę, 13.05 o północy zamykam budkę. Potem będę przez tydzień całość analizował dogłębnie i dowcipnie, kierując się sobie tylko znanymi kryteriami, potem przekonsultuję całość z Panią Matką, żeby uniknąć posądzeń o kumoterstwo i mniej więcej tydzień później, czyli ok. 20 maja ogłoszę wyniki we wpisie podsumowującym mój miesiąc w nowych szkłach progresywnych, pod tym wpisem, oraz na ⇒moim fanypejczu. Dane tejże osoby przekażę do organizatora akcji CZAS NA WZROK (na co biorąc udział w konkursie się zgadzacie), który ustali z wygranym, do którego salonu w Polsce ma się udać celem odebrania nagrody – jest ich około 2000 w całej Polsce, więc coś się na pewno znajdzie.
POWODZENIA!
PS. ⇒W poprzednim wpisie w ramach akcji zachęcałem Was do zadawania pytań – odpowiedzi macie w komentarzach.