Chciałbym mieć dużego

 

Kie­dyś, daw­no temu, mia­łem małego. 

No, może nie jakie­goś takie­go mikro czy mini, ale za duży nie był. Taki śred­ni tro­chę. Był na tyle nie­du­ży, że mi to przeszkadzało.

No bo sam powiedz, zajeż­dżasz na basen, a tu nagle obok Cie­bie sta­je koleś z dużym. Albo wiel­kim. Ba, nawet nie musi być z wiel­kim, wystar­czy, że jest zauwa­żal­nie więk­szy od Two­je­go. I cały dzień do dupy, bo part­ner­ka Two­ja nagle jak­by zmie­nia obiekt zain­te­re­so­wa­nia. Jesz­cze jak tyl­ko aby dys­kret­nie zer­ka, to da się prze­żyć, ale jak bar­dzo potra­fi zje­bać dzień, samo­po­czu­cie i samo­oce­nę rzu­co­ny przez nią komen­tarz na temat roz­mia­ru? I w jakie kom­plek­sy wpędzić?

Możesz się pocie­szać, że mały, ale wariat. Że nie musi być duży, byle miał osiągi.

Ale to wszyst­ko pic na wodę i gów­no prawda…

 

Bo mój drogi – ROZMIAR MA ZNACZENIE!

Bo nawet jeśli Tobie to nie prze­szka­dza i z tą wiel­ko­ścią czu­jesz się jak naj­bar­dziej ok (taaa, jasne), to wcze­śniej czy póź­niej temat roz­mia­ru sta­nie twar­dą kością nie­zgo­dy pomię­dzy Tobą, a Two­ją kobie­tą.

Bo nagle prze­sta­nie jej wystar­czać to, co ma (albo raczej Ty masz) i zapra­gnie większego.

Bo jej naj­lep­siej­sza psiap­sió­ła się pochwa­li­ła, że jej nowy Misia­czek ma duże­go i to jest takie och.

Bo kole­żan­ki w pra­cy mówią, że ich mężo­wie mają duże, a nawet i wielkie.

A pre­ze­so­wa to wyje­cha­ła zagra­ma­ni­cę i tam dorwa­ła Ame­ry­kań­ca czar­ne­go i jest OGROOOMNY, bo oni tak w tej Hame­ry­ce mają wszyst­ko więk­sze. Że o gład­ko­go­lo­nych kole­siach z inter­ne­to­wych fil­mi­ków XXX nawet nie wspo­mnę, bo wia­do­mo jak to jest na fil­mach – wszyst­ko sztucz­nie pod­ba­je­rzo­ne i fil­mo­wa­ne tak, żeby wyglą­da­ło na więk­sze, szyb­sze i w ogó­le. No ale malu­cha nie sfil­mu­jesz tak, żeby wyglą­dał na duże­go, nie? Niby miłość Two­je­go życia rozu­mie, ale że to kobie­ta (no, zazwy­czaj, nie?) i jako taka z defi­ni­cji myśli ser­cem, a nie rozu­mem to nie­ste­ty praw­da ekra­nu prze­sła­nia jej tysz praw­de, świn­to praw­de i gów­no prawde.

 

I  nawet jeśli Tobie wystarcza, to dla niej nagle jest za mały.

I choć do tej pory było super, motyl­ki, psz­czół­ki i seks na tyl­nym sie­dze­niu, to nagle oka­zu­je się, że już jej nie wystar­cza. Że jest nie­za­spo­ko­jo­na, że jej za mało, że ma być duży i koniec. I nie prze­ko­nasz jej, że z małym też może być nie­zła jaz­da, że mały, ale wariat. Umie­jęt­no­ści czy osią­gi nie wystar­czą – ma być duży, end of sto­ry!

Bo ona wie lepiej, cze­go chce i co jej spra­wi przy­jem­ność, a Ty się nie znasz i tyl­ko tak gadasz, bo Ci wstyd. Bo duży jest lep­szy. Bo obję­tość więk­sza. No dłu­gość też, rzecz jasna.

Bo jakoś tak się oka­zu­je, że nagle więk­szy jest do niej bar­dziej dopa­so­wa­ny, bo nie wiem – nogi może sobie ina­czej uło­żyć i tak jest ZDECYDOWANIE wygod­niej. I nie­waż­ne, że taki wiel­ki, jak przy­cho­dzi co do cze­go, to led­wie się mie­ści tam, gdzie powi­nien powo­du­jąc ner­wy, dys­kom­fort, a w pory­wach nawet łzy bólu i roz­pa­czy (co zno­wu moż­na obej­rzeć na róż­nych fil­mi­kach). Pomi­jam fakt, że nie zmie­ści się wszę­dzie, a my face­ci mamy swo­je ulu­bio­ne miej­sca i spo­so­by, co cza­sa­mi nie podo­ba się kobie­tom. Bo umów­my się – tak czy siak naj­czę­ściej całą robo­tę odwa­la­my my, a kobie­ta łaska­wie nam na to pozwa­la co jakiś czas kry­ty­ku­jąc, bo coś jej nie przy­pa­so­wa­ło.

U nas było podob­nie. Pró­bo­wa­łem róż­nych spo­so­bów, szu­ka­łem w necie, pyta­łem zna­jo­mych (dys­kret­nie, bo wie­cie – mieć małe­go to nie grzech, ale jed­nak tro­chę wstyd) i w koń­cu się uda­ło. Oby­dwo­je byli­śmy zado­wo­le­ni, ja chy­ba nawet bar­dziej, bo zro­zu­mia­łem, że napraw­dę roz­miar ma zna­cze­nie. I motyl­ki były, i psz­czół­ki, i seks na tyl­nym sie­dze­niu się przy­tra­fił. A prze­cież kobie­ta zado­wo­lo­na, to męż­czy­zna spo­koj­niej­szy. Ale wszyst­ko co dobre, musi się kie­dyś skończyć.

Dla­te­go jest mi bar­dzo, bar­dzo smut­no, że mój cudow­ny  Grand Voy­ager doko­nał żywo­ta i nie­dłu­go tra­fi na żyletki…

I zno­wu będę miał małe­go, choć chcę mieć dużego.

Bu…

 

 

Fot: foto­lia, autor: vla­di­mir­floyd


About Jacek eM

view all posts

Mąż, ojciec i projektant wnętrz. Fotograf-amator i wannabe bloger. Właściciel niewyparzonego jęzora i poczucia humoru w stylu noir. No i na wieczystej diecie...

Close