Obejrzałem sobie to:
Kiedyś już pisałem, że jestem przeciwny prankom. Ten tutaj, chociaż nakręcony w szczytnym celu też za mądry nie jest. Mamy ludzi zamkniętych w malutkiej przestrzeni, mamy krzyki, emocje i hormony. Bardzo łatwo tu o nieszczęście, bo może akurat do tej windy wsiadłby jakiś niedorobiony karateka z gorszym dniem i zrobił biednemu facetowi krzywdę? No, chyba, że przed windą jednak stoją selekcjonerzy i takich nie wpuszczają, bo tam panie film kręco.
Zastanawiam się, jak sam bym w takiej sytuacji zareagował.
A zastanawiam się, bo po pierwsze nie znoszę przemocy. A nie znoszę jej dlatego, że wiem jak bardzo można drugiemu człowiekowi zrobić kuku. Zwłaszcza, jak ktoś jest takim byczkiem jak ja i ma pary jak kombajn Bizon. Kiedyś, w czasach młodości durnej i chmurnej polazłem z jednym kolesiem trochę dla jaj bić się za szkołę. Ot, takie nudy mieliśmy i chcieliśmy się sprawdzić, który ma większe cojones. Zawody takie na klepisku. Gość dostał ode mnie jednego, jedynego strzała. Jak w podręczniku do boksu – centralnie w podbródek. I jak w podręczniku – padł na ziemię jak przecinak. I stracił przytomność. Nie da się opisać tego, jak bardzo się przestraszyłem. Trwało to może kilka sekund, zanim się ocknął, ale pamiętam do tej pory to uczucie. I wcale to nie była radość z wygranej.
A po drugie wiem, że taka pomoc napadniętej dziewczynie może mieć bardzo poważne konsekwencje prawne, bo taka dziewczyna bardzo szybko zapomina, że jej ukochany misio chwilę wcześniej ćwiczył na niej różne mawashi-geri czy inne oi-tsuki. I nagle już nie jesteś bratnią pomocą tylko agresorem. I wtedy zaczyna wyskakiwać do Ciebie z pazurami, jakby misia-boksera było mało. I nagle musisz sobie poradzić nie tylko z agresywnym kolesiem, ale też z jego zrytą laską, bo to Ty jesteś napadalsko-zabijacki, a oni tylko głośno ze sobą dyskutowali. I taki pan policjant potem nie chce Ci wierzyć, chociaż masz świadków. Nie pytajcie mnie skąd wiem, ale wiem. Niech nikt nawet nie waży się odebrać tego akapitu jako pochwały przemocy i tego, że zalecam znieczulicę!
Pewnie jakoś bym tego agresywnego gościa odizolować, w miarę bez używania siły. Ale jeśli musiałbym użyć siły, to bym się zaczął mocno zastanawiać, zwłaszcza w naszym systemie prawnym, jak to zrobić, żeby potem samemu nie popaść w poważne kłopoty. Chyba, że nie byłoby czasu na zastanawianie się, bo szczerze mówiąc w takich chwilach działają odruchy i instynkt…
…i dlatego właśnie nie jestem w stanie powiedzieć, co bym zrobił.
Ale wiem, czego nigdy bym nie zrobił – nie wyobrażam sobie, że można podnieść rękę na kogoś, kto jest słabszy. Czytaj “na kobietę” (ale tak samo na dziecko, czy na męża też, a co!). Dlatego odpowiadając na pytanie z zajawki: Kiedy można uderzyć kobietę? Odpowiedź jest prosta- NIGDY!!!
Jest to dla mnie tak abstrakcyjna sytuacja, że ciężko mi sobie nawet wyobrazić, kiedy było by to usprawiedliwione. Pewnie gdybym bronił życia lub zdrowia swojego, swoich bliskich czy też nawet zupełnie obcych osób w jednoznacznie niebezpiecznej sytuacji? Nie wiem, może powstrzymanie jakiejś dżihad-woman z palcem na detonatorze w autobusie pełnym ludzi? Może gdyby goniło mnie stado żeńskich zombie, to bym się nie zastanawiał? Może gdybym się znalazł jako zawodnik w klatce jakiegoś MMA i nie byłoby podziału na płeć?
Nie ma we mnie nawet kawałka przyzwolenia na tego typu sytuację. Bodziu dzięki nie mam takich doświadczeń rodzinnych. No, może poza jedną dziwną sytuacją, kiedy to się odbywała jedna z pierwszych naszych kłótni z wtedy-jeszcze-nie-MałąŻonką. Przypominało to trochę huragan Katrina skrzyżowany z trzęsieniem ziemi. I w pewnym momencie dziewczyna się na mnie zamachnęła z patelnią trzymaną w ręku. Odruchowo złapałem tą patelnię, bo ćwiczyłem wcześniej kilka rzeczy i odruchy miałem w tym temacie wyrobione. Byłem tak zdziwiony, że moja głupia mina udzieliła się wtedy-jeszcze-nie-Pani Matce. I tak chwilę staliśmy i się na siebie gapiliśmy, obydwoje w ciężkim szoku. A potem walnąłem tekst o tym, że gliniarze umarliby ze śmiechu, gdybym polazł na posterunek zgłosić pobicie. Bo ja mam ponad 180cm wzrostu i posturę misia grizzly, a MałaŻonka jak nałoży obcasy i wysoki kapelusz, to pewnie ze 155cm by miała. Zaczęliśmy się razem śmiać, oczywiście pogodziliśmy się namiętnie i nigdy więcej podobna sytuacja się nie powtórzyła.
I uważam, że obojętnie kto wobec kogo dopuszcza się przemocy (w sensie płci), to jest to sytuacja naganna i nie powinna mieć miejsca. A jeśli ma, to czy jesteś facetem, czy kobietą, spakuj się i zostaw w pizdu tego kogoś, kto na Ciebie podniósł rękę. Albo podnosi na dzieci. Ja wiem, to nie jest takie proste, jak się wydaje i rzadko jest tak, że przemoc rozpoczyna się w konkretnym momencie. Ale jeśli już czujesz, że to TEN moment, to nie czekaj na jego potwierdzenie siniakami na ciele czy podbitym okiem.
Bo życie jest za krótkie, żeby je z kimś takim marnować.
Na szczęście znalazłem filmik, po obejrzeniu którego wraca mi nadzieja.