Przyłapuję się na tym, że czasami powiem “za moich czasów to… [tu wstaw dowolną rzecz, jaka Ci akurat pasuje]”. W moim osobistym rankingu to pierwsza pozycja, która wskazuje na powolne dziadzienie. Dlaczego? Bo pokazuje, że im człowiek starszy, tym mniej elastycznie reaguje na zachodzące dookoła zmiany i przede wszystkim coraz mniej ogarnia.
I wiecie, nie chcę się chwalić, bo to nie o to chodzi, ale wśród moich rówieśników (czyli dinozaurów 40+) to ja i tak jestem jednym z tych, którzy są w miarę na bieżąco ze światem, ale przede wszystkim z nowymi i nowoczesnymi technologiami. Pamiętam, że 3 lata temu, kiedy organizowaliśmy XX-lecie matury, zdarzały się osoby, które nie miały nawet maila (poza służbowym), o profilu na fejsie nie wspominając. Wyobrażacie sobie? Ja też nie.
Jest natomiast jedna rzecz, której pojąć nie jestem w stanie, ani tym bardziej zrozumieć – to mentalność pokolenia, czy dwóch młodszych ode mnie. Podejścia do związków, pracy, życia, pasji czy rodziny. Parcia na szkło i życia na pokaz. Tak, jak moi rodzice pewnie nigdy nie zrozumieją mnie, a moi dziadkowie z kolei ich. Świat pędzący do przodu powoduje, że co i rusz widzimy, że “za naszych czasów to było inaczej”.
Tylko czy to źle?
Czy to źle, że teraz jest inaczej, niż kiedyś? Czy to źle, że żyjemy w czasach, w których świat się zmienia? Niby zmieniał się zawsze i od zawsze szedł do przodu, ale w takim średniowieczu na przykład jak się ktoś urodził jako chłop na roli, to jako chłop na roli umierał. Tak samo jak jego przodkowie od kilkuset lat i jego dzieci kilkaset lat później. Teraz teoretycznie można być, kim się chce, choć to łatwe nie jest np. dla dzieciaka z popegeerowskiej wsi. Ale to rozmowa na kiedy indziej, wróćmy do adremu.
To, że kiedyś było inaczej i niektórzy nie ogarniają zmian, to jakoś mi się w głowie układa i nie mam z tym problemu, ale dlaczego od razu “za moich czasów było lepiej”? I to nie mówię o głębokim PRL’u, którego końcówkę pamiętam, gdzie stało się w kilometrowej kolejce po buty na kartki, mięso na kartki czy benzynę na kartki. Mówię o czasach te 15–20 lat temu.
Spotkałem się niedawno na szklance chleba, po dwudziestu kilku latach z ziomalem z mojej byłej klasy, który pozostał w moim malutkim rodzinnych Hrubieszowie, a właściwie wyemigrował do wioski niedaleko. Pomimo tego, że trochę sobie powspominaliśmy i trochę poopowiadaliśmy o sobie, to nie wiem, z czego się utrzymuje i co robi. Pewnie z jakiś zasiłków albo fuszek na czarno, bo całymi dniami siedzi przed telewizorem i żłopie piwsko. To był bardzo inteligentny koleś, ale teraz miałem wrażenie, jakbym gadał z kimś lekko opóźnionym. Technologicznie też, ale przede wszystkim mentalnie.
Bo za moich czasów było lepiej.
Co takiego było “lepiej” się pytam?
Ludzie inni byli. Pieniądze byli. Zdrowie było. Jedzenie było zdrowsze. Samochodów mniej było. Do lekarza byli mniejsze kolejki. Pieniądze byli. Benzyna była tańsza. Prąd też. Zamachów tyle nie było. I wojen. Na kredyty nie naciągali. Pieniądze byli. I tak dalej, i tak dalej.
Bez obrazy ziom, bo trochę w życiu razem przeszlifowaliśmy krawężników, ale brzmisz jak typowy życiowy przegryw, a masz dopiero 4 dychy na karku! Na pewno jest sporo rzeczy, które na świecie zmieniły się na gorsze, ale czy ogólny wynik nie jest na plus? I pytanie pomocnicze, czy to świat dał ciała, czy tobie nie wyszło?
I kolejne – co z tym zrobisz, bo jesteś w tzw. kwiecie wieku, gdzie jeszcze są siły i zdrowie na to, żeby sobie życie polepszyć? Aaa, nie ma chęci, nie ma sensu, bo “tera z wszystkim trudniej”.
A z czym teraz jest trudniej?
Z pieniędzmi? No wybacz, ale za darmo to wąsy rosną. Jeśli chcesz i trochę ruszysz dupę sprzed telewizora to się okaże, że UE sypie kasą, wystarczy sięgnąć. Tym bardziej, że tzw. ściana wschodnia ma specjalne programy, o terenach wiejskich nie wspomnę. No, ale samo do kieszeni nie wpadnie (choć pewnie coś wpada).
Z jedzeniem niezdrowym i coraz droższym? Stary, masz tam ileśtam arów ziemi, która leży odłogiem, bo “się nie opłaca”. A może jednak? EKO i BIO to teraz najmodniejsze trendy, na których można nieźle zarabiać. Tym bardziej, że te ziemie należą do najżyźniejszych w Polsce i znajdują się w jednym z najczystszych jej rejonów. No, ale to trzeba by wstać z kanapy.
Ze zdrowiem? Pij więcej, siedź więcej, na pewno się poprawi. No, ale to wymaga wysiłku.
Z wojnami i zamachami? Jakbym żył na zadupiu w samym centrum niczego też bym się bał, że ktoś się na mnie zamachnie. Najpewniej widłami. No, ale to wymaga myślenia, a nie tępego wpatrywania się w telepudło.
Z pracą? A umiesz coś, za warto płacić? Poza tym heloł, czasy mamy takie, że nawet jak nie umiesz, to i tak biorą, bo nie ma kto pracować. No, ale to się musi chcieć.
Świat stoi przed Tobą otworem!
I niekoniecznie to musi być środek dupy, bo nawet kiedy w tym środku dupy mieszkasz, to i tak masz pewne możliwości.
Możesz nauczyć się wielu umiejętności z darmowych e‑kursów (nawet renomowane uczelnie udostępniają takie), które to umiejętności możesz wykorzystać do zarabiania siedząc dla odmiany przed monitorem, nie przed telewizorem. Albo fizycznie – jest moda i zapotrzebowanie na rękodzieło.
Możesz skorzystać z programów pomocy i sfinansować sobie sprzęt do pracy. Zarówno elektroniczny, jak i elektronarzędzia.
Możesz pracować bez wychodzenia z domu, kiedy chcesz i jak Ci pasuje.
Możesz mieć klientów nie tylko z Polski, bo przecież kontakt przez net masz z całym światem. Do tego za darmo (no dobra, płacisz za internet, za który płacisz i teraz).
Możesz sprzedawać przez internet do dowolnego miejsca na świecie.
Możesz polecieć tanimi liniami za niewielkie pieniądze praktycznie do dowolnego kraju w Europie, a za trochę większe na świecie. Pozwiedzać, ale może i pozyskać klientów.
Możesz już na miejscu zamówić przejazd nie znając nawet języka czy nie mając przy sobie gotówki.
Możesz to samo zrobić z noclegami.
Nie powiem, że możesz wszystko, bo na pewno nie, ale możesz wiele właśnie dlatego, że za naszych czasów nie było tak bardzo lepiej. Fakt, teraz konkurencja większa, klienci bardziej wymagający, przepisy nie ułatwiają, ale możliwości jest wiele.
Możesz wiele, ale jedno musisz.
Musisz chcieć.