Kilka słów wyjaśnienia dla tych moich Czytaczy, którzy z mediów socjalnych znają jedynie śledzie i mogą nie zrozumieć, po co piszę dzisiaj to, co piszę. Jest taka akcja, ale nie żeby dać piątaka, a żeby się podzielić z innymi naszymi ulubionymi blogami, coby myśl blągerska szła w świat ku powszechnemu szczęściu i radości. Share Week się toto nazywa, a wymyślił ją blogowy guru Andrzej Tucholski. I tym razem wyjątkowo wcale z tego guru nie robię sobie heheszków, bo to zajebiście mądry i pozytywny facet, o czym przekonałem się na ostatnim WroBlogu. Wybieramy sobie więc trzech ulubionych blogerów, wklepujemy ich w specjalny formularz na stronie Andrzeja, piszemy o nich u siebie i nagle dookoła jest róż, Hello Kitty i wszyscy się kochają. No i jest to szansa na to, żeby ktoś nieduży wypłynął na szersze wody blągerskie. Więcej możecie przeczytać u źródła, czyli u Andrzeja.
To moim zdaniem świetny pomysł dla takich maluchów i nołnejmów, jak ja, bo większość blogerów ma przeważnie alergię na polecanie swoim czytelnikom innych blogów. A tutaj zasady są proste – masz to zrobić i już. Czytelnicy też zyskują, bo dostają kilka propozycji blogów co najmniej dobrych. Wszyscy zyskują.
To druga edycja, w której biorę udział – rok temu nie mogłem się zdecydować. W tym też nie mogę. Siedzę i dumam nad tym od kilku dni i nie jest łatwo, bo im dłużej w blogosferze siedzę, tym więcej osób poznaję, a tym samym i blogów wartych poczytania. Dlatego trochę nagnę zasady, a trochę nie – wybiorę trzy blogi, które zgłoszę u Andrzeja, ale podrzucę Wam też kilka innych, które czytam regularnie. To, że wybór jest taki, a nie inny i do złotej trójcy się załapały akurat te blogi, a nie inne, to tylko wypadkowa nie wiem czego. Może nastrój mam taki akurat, a nie inny? Wszystkie są bardzo dobre, na słabe szkoda mi czasu. Mam nadzieję, że w dalszym ciągu będziemy się mogli razem napić patrząc sobie czule w oczy na jakiś blągerskich konfach, co?
Moje osobiste podium
Pigout – ja pierdolę, uwielbiam Go. Mógłby być moim młodszym bratem, tylko nie wiem, jak ja bym wytrzymał z takim pyskaczem i jak by to zniosła moja wątroba. Jakby był kobietą, to bym go adoptował na słodką córeczkę i ubierał w różowe sukienki, bo ożenić się nie możemy (bigamia w Polsce póki co jest karalna). Jak kiedyś będzie startował na prezydenta, to ma mój głos, chyba, że ja będę kontrkandydatem. Polecam trochę z bólem serca, bo zdarza mu się (rzadko, bo rzadko, ale jednak), że pisze lepiej ode mnie. Klikajcie w ciemno.
Komaryrypia – no i tu miałbym drugą córeczkę, tylko taką trochę alkoholiczkę. I wcale nie ma tu znaczenia fakt, że razem chlaliśmy kulturalnie piwsko przed wrocławskim koncertem Iron Maiden zasiadając w zajebistej miejscówce z rockowym klimatem i ścianami udekorowanymi gitarami sławnych metalowych graczy na wiosłach. Ani to, że my obaj kresowiacy. Fajnie się Marcina czyta, bo czytając ciągle mam wrażenie, jakbym się najarał czegoś niedozwolonego. Albo autor. Poprawia humor lepiej niż viagra. A zaraz, chyba pomyliłem piguły…
Bookworm On The Run – skoro obie córeczki miałbym delikatnie dysfunkcyjne, to dobrze byłoby mieć jedną, z której tatuś byłby dumny i pokazywał przed starymi cioteczkami na Boże Narodzenie. Paweł byłby taką córeczką – Paweł biega. I to nie tylko proszę ja Was za potrzebą, jak to facetom statecznym wypada, ale biega w maratonach, po polach, po lasach, po ciemku i po świecie. Do tego pisze o tym tak, że jeśli ktoś mnie kiedyś do biegania przekona, to będzie to On. Na szczęście pisze nie tylko o bieganiu, bo marne by się miało moje xxx kilogramów – złamałbym się i zaczął truchtać po lasach nie wiedzieć po co. Obowiązkowa lektura!
Jedno wielkie ex aequo
Tak jak napisałem – tutaj nie ma wygranych i przegranych. Po prostu akurat dziś taki mam dzień, za tydzień pewnie wielka trójca byłaby inna, bo uważam, że wszystkie czytane przeze mnie blogi prezentują poziom co najmniej bardzo dobry. Dla ciekawych lista blogów, które polecałem w 2016r. Większość czytam nadal, bo warto, nie obniżają lotów i dalej prezentują bardzo wysoki poziom. Lekko uaktualniona lista ubiegłorocznych blogów, do których nadal zaglądam regularnie wygląda tak:
Volantification, Niewyparzona Pudernica, Króliczek Doświadczalny, Blogierka, Malvina Pe, Pokolenie Ikea, Socjopatka.pl, StayFly, Wrocławskie Podróże Kulinarne, Krytyka Kulinarna, Życie.me.
Po ostatnim Share Weeku poznałem sporo nowych miejsc w sieci, gdzie zacząłem zaglądać regularnie. Dodatkowo trochę się blogowo udzielam tu i tam, więc i takich miejsc przybywa. Podrzucę Wam, może znajdziecie coś dla siebie? Kolejność analfabetyczna, bo dlaczego by nie?
Bezgrzeszna Rozpusta – to nie to, o czym myślicie świntuszki. Zupełnie, zupełnie nie to. Zresztą – kliknij, to zobaczysz. Zaręczam, że warto.
Historia Kanta – u Kanta swój kącik znalazła Ruda Paskuda, a obydwoje piszą tak, że uwielbiam ich czytać. Fajnie, z polotem i dowcipem.
JaBlondyn – ja i kolega Wilq nie cierpimy się bardziej, niż Hannibal Lecter i wegańskie burgery, a Tom i Jerry przy nas to zakochana para. I dlatego polecam Go czytać. Najbardziej ze względu na moje komentarze pod wpisami.
Justek Make Me Smile – chyba nie ma w sieci drugiej osoby, która tak bardzo mnie motywuje do dbania o siebie i o moje nadmiarowe kilogramy jak Justyna. Patrzysz na Nią i widzisz, że warto i że to działa.
Marszowickie Pola – ziomalka moja, prawie z bloku obok – jak Jej nie czytać?
Moja Sztukoteka – lubię zaglądać do Moniki, bo się dziewczyna nie pierdzieli w tańcu, używa słów powszechnie uznawanych za obraźliwe i słucha Rammsteina. No i pisze nienaganną polszczyzną.
NieidealnaAnna – to chyba jedyny blog parentingowy, do którego zaglądam. Bo tu nie ma słodko-pierdzącej mamuńci tylko kobieta z krwi i kości, która nie boi się mówić jak jest.
Nieprzyzwoitka – moje niedawne blogowe odkrycie. Fajne przepisy na zdrowe dania publikuje. Między innymi fajnymi przepisami…
O, w morelę – jedyna kobieta poza Panią Matką, którą wpuściłem na swój materac… Ale to nie dlatego się tu znalazła. Koleżanka po fachu, ale jakby bardziej zboczona. Hmm, nie brzmi to jakoś dobrze chyba…
Panczyta – głowa i mózg blogowego projektu #5na1, gdzie już od roku co miesiąc recenzujemy w piątkę jedną i tę samą książkę. Dla książkofilów, ale nie tylko.
Pierwsza Dama – nie próbuj Jej szukać przez googla, bo źle trafisz. A w przeciwieństwie do Pani Prezydentowej Ela jest bardzo wyrazista i ma coś do powiedzenia.
Pociąg do Życia – Basia to chodzące pozytywne nastawienie do życia. A raczej biegające. Bo Basia też biega. I jeśli Bookworm nie da rady mnie przekabacić na biegającą stronę mocy, to Basi uda się na pewno. A poza tym… a nie, o wieku nie mówimy.
Podróż na Księżyc – jeśli myślisz, że mnie na starość pojebało i zaczynam zaczytywać się w wierszach, to weź się nad sobą zastanów, co? Blog pełen buntu, ostrego pazura i paru innych rzeczy, które mi się podobają, ale o nich nie powiem, bo dostanę w japę od MałejŻonki.
Powoli. Po prostu – coś Wam powiem o Arturze. Albo nie, bo nie bardzo umiem. Artur gotuje i o tym na swoim blogu pisze. Ale określenie “pisze o gotowaniu” w Jego przypadku tak bardzo oddaje całą magię i maestrię, z jaką to robi, jak napisanie “fajna łódka” o Titanicu. Tego się nie da opisać, to trzeba przeczytać. A najlepiej to zrobić powoli, delektując się smakiem każdej litery. Poza gotowaniem Artur biega. Nie ma w tym nic dziwnego, bo to mąż Ewy.
Przygoda Yvette – Ewa też biega. Nie ma w tym nic dziwnego, bo to żona Artura. Ale poza bieganiem tworzy przepiękne kartki, paczuszki, prezenty i inne cudeńka, na które czasem lubię sobie popatrzeć, bo ja tak nie umiem. Nie mam cierpliwości ani umiejętności.
Radek Teklak – mój mistrz, guru, natchnienie i duchowy przywódca. Twórca kultowych już streszczeń kultowego już serialu “Wiedźmin”, które polecam Wam przeczytać jako pierwsze, żebyście podłapali klimat. Potem skierujcie się do dosyć wiekowego już bloga, od którego czerpałem inspirację zakładając swojego. Dzięki Radek. Serio mówię.
Ruda – niewiele starsza od mojego syna, z płomieniem na głowie i niewyparzonym jęzorem czyta książki, robi zdjęcia i udziela się w #5na1. Ma dobre serce, bo jeszcze nie wybrała dla nas do recenzowania Murakamiego, którego moje z kolei serce mogłoby nie wytrzymać. No i jak sama o sobie mówi: “wiecznie wredna i kąśliwa” (ale nie dajcie się nabrać, bo to chodząca dobroć i miłość do świata).
Smiley Project – coś do poczytania, coś do pooglądania, coś do pośmiania się. Milena tworzy fenomenalne wręcz grafiki oraz hmm, to nie loga blogerów… Jak to właściwie nazwać? Podobizny?
Tak sobie czytam – kolejna przedstawicielka płci pięknej w naszym #5na1. Czekam, aż założy bloga podróżniczego, bo czytać to Ona lubi w różnych dziwnych miejscach, np. w Wietnamie.
Wariacje nie zawsze na temat – to moje niedawne odkrycie. Dziewczyna z birdowym tattoo i fajerem na głowie. Nie dość, że świetnie pisze, to jeszcze świetnie fotografuje. I do tego ogarnia te wszystkie rzeczy, których ja nie ogarniam. Trochę zazdroszczę… #smuteczek
Zaniczka – to kobieta, która ma większe jaja niż niejeden facet i więcej radości życia niż słodkie szczeniaczki. I to wszystko pomimo tego, że los Rene doświadczył bardzo mocno skazując Ją na nieuleczalną chorobę. Podziwiam Jej zapał, silną wolę i to, że nie obwinia całego świata, tylko wyciska życie jak cytrynę czerpiąc z niego pełnymi garściami. I znowu rudzielec – ja coś chyba jakby ten…
Zdolny, ale leniwy – kurna, nie bardzo wiem, o czym konkretnie Witek pisze, ale zawsze czyta się to zajebiście. Podobny jest w tym do mnie, tylko ma więcej włosów.
Zwierz Popkulturalny – jak jasna cholera denerwują mnie te przecinki, literówki i błędy, ale wiem skąd i dlaczego się biorą. A poza tym Zwierz pisze tak, że się na takie duperele nie zwraca uwagi. Jest ktoś, kto nie zna Zwierza??
Jest też sporo blogów, które poznałem na tyle niedawno, że jeszcze nie potrafię powiedzieć, czy je kocham miłością szczerą i wiekuistą, czy to tylko mniej lub bardziej płomienny romans. Na pewno też o kilku zapomniałem, ale jest ich naprawdę bardzo dużo.
A jak tam u Was? Znacie jakieś? Polecacie jakieś inne? Dzisiaj wyjątkowo można spamować w komentarzach.
PS. Słodkie kotecki nie są tutaj tak bez powodu – patrzcie, jak się ładnie dzielą mleczkiem. Tak samo ja dzielę się z Wami moimi ulubionymi blogami. Też jestem słodki. Miau!