Jest takie stworzenie na świecie, które Stwórca stworzył po to, by niosło po świecie miłość i pozytywne nastawienie do życia. Stworzenie godne zaufania, troskliwe, opiekuńcze, czułe i kochane ponad wszystko inne. Do tego wygląda milusio dla oka, ładnie pachnie, jest przyjemne w dotyku, a i w uszach pozostawia po sobie całkiem sympatyczny pogłos wibrując perlistym śmiechem. Zmysł smaku pominę, bo to dla koneserów tylko i nie każdy docenia. To stworzenie to kobieta – najpierwszy z siedmiu cudów świata i towarzyszka naszego życia w męskiej wędrówce od narodzin po grobową deskę.
Bywają jednak dni, kiedy ta chodząca dobroć zamienia się w żądną krwi bestię, chociaż akurat tutaj z tą krwią to jakoś niekoniecznie wyszło mi porównanie. Mniej lub bardziej regularnie, mniej więcej co miesiąc nasza ponętna doktor Jekyll w seksownym białym fartuszku zmienia się w okrutną i bezlitosną Panią Hyde epatującą bezlitosnym okrucieństwem z przekrwionych oczu. Nadciąga PMS zwany też okresem. To takie skrzyżowanie huraganu Katrina z wirusem ebola. I niestety Ty kolego siedzisz po uszy w tej alei tornad.
Jak ten cały PMS przeżyć?
Ha, pamiętaj, że kluczem do wygranej jest poznanie swojego wroga. Ale zanim powiem o co kaman, to obejrzyj sobie filmik. Zaufaj mi – warto. Nie dość, że jest zajebiście śmieszny, to jeszcze zajebiście mądry (kiedyś o tym napiszę, bo warto).
Po co ten filmik zapytacie? Przecież żeby się z wkurwionych bab ponabijać wcale nie trzeba filmików oglądać, wystarczy użyć słów brzydkich, dodać trochę heheszków, trochę wkurwu własnego i mamy cudowny wpis o babskim okresie, który pewnie się poklika przez facetów, bo plemniki powinny trzymać się razem. Kobiety pewnie też zajrzą, bo przecież narzekanie chłopów na babski okres, a bab na chłopów to takie popołudniowe hobby. I statystyki rosną i w GA wygląda to jakoś przyjemniej. No niby można by pójść w tę stronę, ale ja jakoś wolę skręcić gdzie indziej.
20 lat i jeszcze ponad pół
Tyle już jestem z jedną kobietą. 246 okresów (EDIT: minus 18 miesięcy ciąż) i własnie za chwilę nadciągnie 247 (EDIT: minus 18 miesięcy ciąż). Nawet najbardziej tępa pała, czyli już tak dokładniej ja, wpadnie na pomysł, żeby tym razem się nie wkurwiać i po prostu starać się zrozumieć. Bo my faceci w TE dni mamy przejebane w dwójnasób – z jednej strony dostajemy dzikie joby od wybranek naszego serca, a z drugiej chcemy im pomóc, bo my lubimy się troszczyć o tych, których kochamy. A z trzeciej strony okazuje się, że my nic kurwa z tego nie rozumiemy i to jest najgorsze. I tu trochę pomaga ten filmik. Ale cierpliwości, zaraz do tego dojdę.
A zanim dojdę, mała gra wstęp dygresja
Kilka dni temu był #bluemonday, czyli najbardziej depresyjny dzień w roku. Podobno ktoś coś jakoś wyliczył, że to akurat teraz i nie ma się zmiłuj – ma być chujnia z grzybnią i masz dzisiaj pić na smutno. Po co? Nie wiem. Ale mus to mus. Ostatnio jakoś tak w ogóle mam ciężkie dni, sporo zaległości w pracy i wiecznie nie mogę się wyrobić, co mnie spokojnego jak kurwa kwiat lotosu na jebanej tafli jeziora stresuje, czasami wręcz bardzo. Do tego poranne pobudki szósta kurwa trzydzieści rano totalnie mnie rozmontowujące na czynniki pierwsze.
Mam też niemałe podejrzenia, że od kiedy mamy zajefajny ekspres w studiu, to chleję kawy zdecydowanie za dużo, nawet jak sobie robię łagodną. Idąc tym tropem – wypłukuję sobie magnez, a że ostatnio się skończyły mi magiczne tabletki szczęścia z helatamkurwaczymśtam magnezu i w moim nieskończonym lenistwie odległość do apteki przerasta moje chęci, więc pewnie i mózg mi jakoś nie pracuje należycie, bo wiadomo, że bez magnezu będą skurcze, tiki, wkurw oraz brak skupienia i nadpobudliwość – tak wszystkie reklamy na okrągło w radiu trąbią. Na szczęście nie mam telewizji, bo bym się pochorował jeszcze bardziej widząc tych zbolałych ludzi o nienagannych uśmiechach i fryzurach walczących z mikrobami. Składając to wszystko do kupy z rozkoszą wymyśliłem, że sobie siądę i podumam, zamiast brać się za projekty.
No dobra, co z tym filmikiem?
Już, momencik. Podsumujmy:
#bluemonday + nadmiar kawy + mało magnezu + zaległości w pracy + stres + mało snu
Nie zapomniałem o niczym? Chyba nie. To wszystko razem zebrane do kupy rozjebało mi w głowie wszystkie moje męskie pudełeczka i zrobiło mi w niej jedną wielką babską plątaninę kabli, gdzie wszystko jest podłączone do wszystkiego i w dodatku ktoś wsadził wtyczkę do gniazdka 230V. Iskrzy mi to we łbie, buczy i rezonuje. Jakby mi w tym pustym łbie zamieszkało stado naćpanych szerszeni. No chwili spokoju nie ma.
I wiecie co? Pani Matka mówi, że Ona ma tak cały czas. Cały czas coś jej brzęczy. Idzie do kuchni napić się soku, po drodze zobaczy jakiś paproch, to wyciąga odkurzacz. Wyciąga odkurzacz i zobaczy jakąś plamę na lustrze, to idzie do łazienki po płyn do szyb. A jak już na koniec przyjdzie do kuchni, to zapomniała po co. To ja wolę być prostym chłopem, któremu jak się powie, że ma opróżnić zmywarkę, to opróżnia. Ale włożenie w to miejsce brudnych naczyń to już inna czynność, o której nikt nic nie mówił, więc heloł?? O co ta awantura ja się pytam, że w zlewie sterta talerzy, skoro nie miałem ich do niej włożyć, hę?
To pieprzone brzęczenie wewnątrz głowy przekłada się na moje zachowanie na zewnątrz głowy. Mówiąc krótko: chodzę wkurwiony i sam nie wiem, czego chcę.
Brzmi znajomo? No widzisz. Idźmy dalej.
Hormony…
Nie powiem, jednym z ciekawych skutków ubocznych okresu jest to, że kobietom rosną piersi. Może ja mam zjebany nos i nie wyczuwam feromonów w dni płodne, ale dzięki denkom od szampana na nosie widzę doskonale. I jest to, przynajmniej dla mnie, zajebisty afrodyzjak. Żeby było śmieszniej podobno własnie w tym czasie Wy, kobiety odczuwacie większą chętkę, niż standardowe “boli mnie głowa”. Nie znam szerokiego przekroju damskiej populacji, więc musicie mi ten punkt potwierdzić albo mu zaprzeczyć.
Ale to chyba jedyny plus hormonalnej lambady w damskich ciałach w trakcie PMS, bo pozostałe skutki to: jeszcze większe wkurwienie i jeszcze bardziej kobiety nie wiedzą czego chcą. To tak, jakby do tego splątanego zwoju kabli w głowie, które i tak trzeszcząco iskrzą prądem podpiąć wysokie napięcie zamiast tego w gniazdkach. Czacha dymi, nie? Jak tu się nie wkurwiać?
Rada i apel do narodu męskiego!!
Facet! Kochasz Ją? Tak? To daj Jej kurwa w te dni święty spokój. Tak po prostu. Aha i dobrze karm, ale tak naprawdę dobrze, bo przez hormony ma podobno apetyt nie tylko na seks.
A sobie daj cierpliwość. W pizdu, albo i więcej.
EPILOG
Wiecie, tak naprawdę cały ten wpis powstał z jednego powodu. Dzisiaj na promocji w Biedronce widziałem prześliczne bukiety tulipanów i róż. Zapragnąłem niepowstrzymanie zakupić taki jeden bukiecik MałejŻonce, bo Ona też prześliczna i razem ładnie by wyglądali. A że jakoś tak głupio i niemęsko kupić swojej babie kwiaty bez okazji, więc wydumałem (pamiętacie, że nie chciało mi się robić i za myślenie się wziąłem?), że niedługo będzie miała ten 247 okres i jak dostanie bukiecik, to może go jakoś mniej nerwowo przejdzie.
Bo wiecie, po tych 20 latach wspólnie wiem jedno – kobieta mniej nerwowa to facet DUŻO spokojniejszy.
PS. Tak w ogóle to mi przyszło do głowy, że kiedy kobieta ma PMS to przypomina faceta chyba jak nigdy wcześniej – chce jeść, chce seksu, chce mieć święty spokój i ma ochotę komuś przyjebać.
PS.2. Kajam się strasznie, ale że ja facet jestem, to z autopsji nie znam i nie rozróżniam, bardzo Wam dziękuję za naprostowanie, wybaczcie niewiedzę – przyjmijmy na potrzeby narracji, że “P” oznacza zarówno “PRZED”, “PO”, jak i “PODCZAS”.