Nie wiem, czy tak do końca jest na co narzekać, ale mamy pracy tyle, że od kilku tygodni przymierzamy się wstawić jakiś mebel do spania do naszego mini-studia (tylko wtedy to już w ogóle bym nie oglądał Dzieciorków). Ale wczoraj nastąpił przełom:
- Mam tyle roboty, że dzisiaj chyba wyjdziemy wcześnie…
- Ooo, czyli przed północą?
- …wcześnie rano…
Nie obstawiamy. Ale współczuć możecie…