Trzydziestka na karku wcale nie jest taka spoko. Czterdziestka jest.

 

Tro­chę ostat­nio dużo sie­dzia­łem na insta­gra­mie, bo to i podró­ży zamor­skich było spo­ro, więc wrzu­ca­łem pik­ne zdję­cia tego, co dooko­ła, ale i też podró­ży zamor­skich było spo­ro, więc jakoś trze­ba było czas spo­żyt­ko­wać, kie­dy się już prze­czy­ta­ło wszyst­ko to, co do czy­ta­nia zabra­łem (recen­zja w #5na1 nie­dłu­go, a dla cie­ka­wych nasze poprzed­nie recen­zje książ­ko­we). A że ja wzro­ko­wiec jestem i sobie lubię popa­trzeć, to mnie naszło na prze­my­śle­nia natu­ry obraz­ko­wo-insta­gra­mo­wo-psy­cho­lo­gicz­ne­_grze­ba­nie­_pal­cem_w_na­tu­rze­_rze­czy.

Gdzie się nie obej­rzysz, tam wszy­scy pięk­ni, mło­dzi, lico mają gład­kie i dupę jędr­niut­ką, a po ostrym piciu nie posia­da­ją kaca. Posia­da­ją za to karie­rę w mię­dzy­na­ro­do­wych kor­po, szpa­ner­ski wóz typu SUV lub Mini albo rów­nie szpa­ner­ski 25-let­ni rower, oczy­wi­ście z naj­no­wo­cze­śniej­szym osprzę­tem i żelo­wym sio­deł­kiem pod dupą. Do tego miesz­ka­nie typu loft, ciu­chy pro­sto z Lon­dy­nu lub Medio­la­nu i barek wypeł­nio­ny naj­lep­szą łyski, bo wóda jest dla ple­be­ju­szy. Na śnia­da­nie piją szam­pa­na, na obiad jedzą suchi na mokro, a na kola­cję kok­tajl z zie­le­ni­ny, bo to zdro­wo. W nowym ajFo­nie pika baje­ranc­ka apli­ka­cja przy­po­mi­na­ją­ca o ter­mi­nie wizy­ty w klu­bie fit­ness albo salo­nie SPA. I ci wszy­scy pięk­ni, mło­dzi zazwy­czaj mają nie wię­cej niż 25 lat. I zazwy­czaj wystę­pu­ją w dur­nych pol­skich seria­lach, gdzie bez­ro­bot­ny ma dwu­stu­me­tro­wą cha­tę i meble war­te dwóch dro­gich samo­cho­dów, bo w realu nawet Kim Kar­da­shian jest po trzy­dzie­st­ce i cho­dzi w dresach.

W praw­dzi­wym życiu wyglą­da to cza­sa­mi tro­chę, cza­sa­mi zupeł­nie ina­czej. Masz dwa­dzie­ścia parę lat i bawisz się do upa­dłe­go, bo potem, kie­dy nadej­dzie 30-ka będziesz sta­ry i Ci nie sta­nie. Zna­czy zdro­wia i cza­su Ci nie sta­nie. Ale kie­dy nad­cho­dzi ta magicz­na gra­ni­ca, to jest wiel­kie i wza­jem­ne się pocie­sza­nie, że to nie koniec świa­ta, że po 30 też jest życie, cho­ciaż paniom dupa i cyc­ki bar­dziej obwi­sa­ją, ale podob­no nie aż tak bar­dzo. Panom podob­no też obwi­sa. I też podob­no nie aż tak bar­dzo. I wca­le, ale to WCALE nie przej­mu­je­my się tym, że w rubry­ce wiek jed­na cyfer­ka nam się pod­mie­nia na więk­szą. Bo prze­cież taka 30-ka to nie end of sto­ry, jakoś to będzie, nie? Ta trzy­dziest­ka to nie wyrok? Prawda?

 

Ano prawda i nieprawda.

Nie wie­dzieć cze­mu, w ludz­kiej świa­do­mo­ści jest to magicz­na gra­ni­ca, któ­ra oddzie­la gów­nia­rza od czło­wie­ka doro­słe­go i powo­li zmie­rza­ją­ce­go do bram­ki nr 3 z napi­sem ZGON. Przed trzy­dziest­ką czło­wiek jest mło­dy, po trzy­dzie­st­ce nazwij­my to doj­rza­ły. Okrą­głą dwu­dziest­ka jakoś tak prze­cho­dzi bokiem – bo to czło­wiek dalej mło­dy jest i głu­pi, tyle że na stu­diach. Więc i faj­niej jest, bo dale­ko od sta­rych i moż­na sobie poba­lo­wać. Tutaj nie wiek jest magicz­ną gra­ni­cą, tyl­ko pój­ście na stu­dia – a że poszli­śmy wcze­śniej, to i ten prze­skok z “1” na “2” się jakoś gubi. Taką mam teo­rię, napro­stuj­cie mnie, jeśli miesz­czę się w gra­ni­cy błędu.

 

Ale przeskok z “2” na “3” to już nie w kij pierdział.

To już poważ­na spra­wa. Co i rusz moż­na prze­czy­tać, że po trzy­dzie­st­ce kobie­tom nie wypa­da nosić tego albo tam­te­go (ofi­cjal­na lin­ka TUTAJ – moim zda­niem głup­sze to niż moje wpi­sy nawet), albo sypiać z face­ta­mi tyl­ko dla spor­tu czy zaba­wy, bo teraz to już poważ­ny wiek i o związ­ku czas myśleć. Że o dzie­ciach nie wspo­mnę. Facet też już powi­nien się powo­li stat­ko­wać, zna­leźć życia part­ner­kę i mat­kę dzie­ci swych przy­szłych. Bo to już nie wypa­da wal­nąć jabo­la w par­ku i zarzy­gać dro­gi do domu. 

No i nie­ste­ty tro­chę tak jest, że ta 30-ka bywa obcho­dzo­na w bie­gu, byle jak, tro­chę od nie­chce­nia i czę­sto z dziw­nym poczu­ciem, że coś się koń­czy, coś się zaczy­na jak to pisał wieszcz Sap­kow­ski. Koń­czy się czas mło­do­ści dur­nej i chmur­nej. Zaczy­na­ją się nie­prze­spa­ne noce, bo małe dzie­ci dają w dupę. Zaczy­na się stres, bo w pra­cy szef doci­ska śru­bę i nie­mi­ło­sier­nie gnoi. Zaczy­na­ją się kło­po­ty ze zdro­wiem, bo nie ma cza­su się sobą zająć, kie­dy trze­ba zapier­da­lać na kre­dyt za chat­kę-kopu­lat­kę. I tak dalej. I tak dalej.

Bo pocziem pań­stwa – czwar­ta deka­da życia, czy­li od 30 do 39, to czas zapier­da­la­nia jak wół. Z rzad­ka prze­pla­ta­ny cza­sem zaba­wy. Fakt jest fak­tem, i mówię to z wła­sne­go doświad­cze­nia – im wcze­śniej zaczniesz, tym wcze­śniej możesz powie­dzieć STOP, odpusz­czam. I dopie­ro wte­dy będziesz mógł kon­su­mo­wać owo­ce swo­je­go zapier­da­la­nia i to dopie­ro jest spoko.

 

Bo dopiero kiedy ma się czterdziestkę na karku, to człowiek zaczyna odżywać.

Według wszel­kich pra­wi­deł już powin­ni­śmy mieć na tyle kasy, żeby móc speł­niać swo­je marze­nia. Jeśli nie, to coś nam w życiu nie poszło, ale cią­gle jesz­cze nie jest za póź­no, żeby zmie­nić swój sta­tus mate­rial­ny na lepszy.

Według wszel­kich pra­wi­deł powin­ni­śmy mieć jesz­cze siły, zdro­wie i chę­ci, żeby speł­niać swo­je marze­nia. Jeśli nie, to coś nam w życiu nie poszło, ale cią­gle jesz­cze nie jest za póź­no, żeby się za sie­bie wziąć i popra­wić to, co szwankuje.

Według wszel­kich pra­wi­deł już powin­ni­śmy być na tyle mądrzy, żeby przy speł­nia­niu swo­ich marzeń nie naro­bić głu­pot. Jeśli nie, to nie­ste­ty już jest za póź­no i mądrzej­si nie będziemy.

Ale jest duże praw­do­po­do­bień­stwo, że szczę­śliw­si, bo jed­nak speł­nia­nie marzeń uszczę­śli­wia. Nie na dar­mo nazy­wa się czter­dziest­kę dru­ga mło­do­ścią i to wca­le nie pole­ga na tym, że się kupu­je motor, roz­mie­nia swo­ją mał­żon­kę-rów­no­lat­kę na dwie dwu­dziest­ki i z rykiem sil­ni­ka jedzie ku zacho­dzą­ce­mu słoń­cu gonić spier­da­la­ją­cą młodość.

Coś ostat­nio o tym wiem, bo moja czter­dziest­ka na kar­ku wpły­wa na mnie nie­sa­mo­wi­cie sty­mu­lu­ją­co. Czu­ję się świet­nie, cho­ciaż napier­da­la­ją mnie ple­cy, mam na nosie pin­gle, bez któ­rych jestem śle­py jak Bat­man, a wło­sy zamiast rosnąć na gło­wie w górę, zaczy­na­ją rosnąć w dół w nosie i uszach (wybacz pro­szę i nie rzy­gaj w tym momencie).

Bo wie­cie, wiek w dowo­dzie to tyl­ko cyfra, praw­dzi­wy wiek jest w głowie.

Praw­da?

 

PS. Tak wiem, to nie wół, ale powiedz­cie sami, czyż ona nie jest urocza…

 


About Jacek eM

view all posts

Mąż, ojciec i projektant wnętrz. Fotograf-amator i wannabe bloger. Właściciel niewyparzonego jęzora i poczucia humoru w stylu noir. No i na wieczystej diecie...

Close