Biuro projektowe to nie sklep…

 

Kto śle­dzi pro­fil dizaj­nu­cha na fej­sie ten wie, że co i rusz wrzu­cam tekst ota­go­wa­ny magicz­nym słów­kiem #kla­jen­ci, czy­li opo­wiast­kę o tym, jak bar­dzo klien­ci potra­fią dopiec lub roz­śmie­szyć. To tro­chę tak, jak w powie­dze­niu moje­go zna­jo­me­go leka­rza bycie leka­rzem było­by faj­ne, gdy­by nie było pacjen­tów. Cza­sa­mi to jest śmiesz­ne, cza­sa­mi wner­wia­ją­ce, cza­sa­mi tyl­ko dla mnie, cza­sa­mi dla obu stron.

Dla­te­go poczy­taj­cie pro­szę ten mały porad­nik o tym, JAK NIE NALEŻY zabie­rać się za pro­jekt swo­je­go wnę­trza lub kuch­ni, czy­li po co przy­cho­dzi się do biu­ra pro­jek­to­we­go. Ja wiem, w naszym przy­pad­ku moż­na się tro­chę pomy­lić, bo mamy bane­rek, wywie­szo­ne godzi­ny otwar­cia i tablicz­kę przy drzwiach. Mamy też kom­pu­ter i kasę fiskal­ną. I biur­ko wiel­kie, za któ­rym sie­dzi­my na fote­lach i robi­my pro­jek­ty. Nie za ladą - za biurkiem.

 

Bo biuro projektowe to nie sklep.

To biu­ro. Pro­jek­to­we.

I dla­te­go do biu­ra pro­jek­to­we­go się przy­cho­dzi po PROJEKT.

Aku­rat w naszym kon­kret­nie przy­pad­ku, korzy­sta­jąc z oka­zji, że jeste­śmy też pro­du­cen­tem mebli, to na pod­sta­wie pro­jek­tu wypro­du­ku­je­my rów­nież meble. Takie na zamówienie.

Na TO kon­kret­ne zamówienie.

No, ale żeby mieć te meble, trze­ba mieć pro­jekt. A żeby mieć pro­jekt, to ktoś musi zapro­jek­to­wać. A żeby dobrze zapro­jek­to­wać, to ten ktoś musi usiąść z klien­tem i omó­wić pier­dy­liard rze­czy. Co zaj­mu­je czas.

Dużo cza­su.

Dużo wię­cej cza­su, niż zaj­mu­je w skle­pie nabi­cie na kasę mle­ka i dwóch bułek. Jest to czas zarów­no pro­jek­tan­ta i klien­ta. I dla­te­go nie idź do takie­go biu­ra bez wcze­śniej­sze­go umó­wie­nia się. Może się prze­cież oka­zać, że nikt się Tobą nie będzie mógł zająć, bo aku­rat obsłu­gu­je inne­go klien­ta. I tyl­ko ten czas stra­cisz. I nie jest to powód do obra­ża­nia się i uży­wa­nia słów obelżywych.

Jeśli chcesz sobie kupić sto­łe­czek, wymie­nić jeden fron­cik albo urwał Ci się uchwyt, to nie potrze­bu­jesz pro­jek­tu. Więc nie idź do biu­ra pro­jek­to­we­go, tyl­ko do skle­pu meblo­we­go. Róż­ni­ca jest nie­wiel­ka, ale istot­na – sklep meblo­wy han­dlu­je goto­wy­mi mebla­mi i akce­so­ria­mi do nich, a pro­jek­ty robi nie­ja­ko przy oka­zji. W biu­rze pro­jek­to­wym to pro­jekt jest głów­nym “pro­duk­tem” i nie kupisz tutaj sto­łecz­ka czy jed­ne­go uchwy­tu. I nie jest to powód do obra­ża­nia się i uży­wa­nia słów obelżywych.

Pro­jek­tant w skle­pie meblo­wym pro­jekt ogra­ni­cza do wsta­wie­nia gotow­ców na szyb­ko do wnę­trza: 15 minut i zro­bio­ne. W biu­rze pro­jek­to­wym trwa to dłu­go i zazwy­czaj wycho­dzi lepiej. Nie umniej­szam abso­lut­nie tym pierw­szym umie­jęt­no­ści, zmy­słu czy talen­tu – to po pro­stu inna spe­cy­fi­ka pra­cy. To tro­chę jak kie­row­ca TIRa i Kubi­ca – niby obaj jeż­dżą samo­cho­da­mi, ale jakoś tak jak­by ina­czej, nie? I jak powie­dzia­łem wyżej, tam zara­bia­ją na meblach i tyl­ko poma­ga­ją je usta­wić. Co pro­wa­dzi nas do tego, że w biu­rze pro­jek­to­wym za pro­jekt trze­ba zapła­cić. I nie jest to powód do obra­ża­nia się i uży­wa­nia słów obelżywych.

Ale nawet jeśli za daną usłu­gę pła­ci, to nie zna­czy, że wyku­pu­je się pro­jek­tan­ta na wła­sność. I dla­te­go bio­rąc pod uwa­gę wszyst­ko powyż­sze przyj­mij do wia­do­mo­ści, że ktoś taki ma:

a) pry­wat­ne życie i

b) innych klientów.

A to ozna­cza, że po 20:00 i przed 8:00 to raczej nie wypa­da dzwo­nić. I że cza­sa­mi pro­jek­tant odbie­rze i powie, że nie może roz­ma­wiać, bo jest aku­rat na spo­tka­niu z innym klien­tem i oddzwo­ni po. Albo nie odbie­rze i oddzwo­ni po. I nie jest to powód do obra­ża­nia się i uży­wa­nia słów obelżywych.

Wresz­cie – nie wiem, jak gdzie indziej, ale u nas pra­cy jest bar­dzo dużo. Tak dużo, że może­my odpusz­czać pew­ne tema­ty pro­jek­to­we, któ­re są dla nas nie­opła­cal­ne (czy to pod wzglę­dem poświę­co­ne­go cza­su czy tez mizer­ne­go zarob­ku). Klien­tów nie sto­su­ją­cych się do powyż­szych rad rów­nież. I nie jest to powód do obra­ża­nia się i uży­wa­nia słów obelżywych.

Ja wiem, że dla Cie­bie to jest Two­je wycze­ka­ne, uko­cha­ne gniazd­ko i domo­we ogni­sko, masz do nie­go sto­su­nek emo­cjo­nal­ny, jarasz się jak cho­in­ko­wa lamp­ka i ocze­ku­jesz, że tak samo będą się pod­nie­cać wszy­scy dooko­ła. Ale dla mnie to jest pra­ca. I nawet jeśli ją lubię i jestem w niej dobry, to nie zna­czy że wyko­nu­ję ją za dar­mo i dla niej zre­zy­gnu­ję z całej resz­ty w życiu.

I nie jest to powód do obra­ża­nia się i uży­wa­nia słów obelżywych.


About Jacek eM

view all posts

Mąż, ojciec i projektant wnętrz. Fotograf-amator i wannabe bloger. Właściciel niewyparzonego jęzora i poczucia humoru w stylu noir. No i na wieczystej diecie...

Close