Wiecie, pisanie bloga to moje zobowiązanie.
Zobowiązanie wobec Was, moich czytelniczek i czytelników. Wklepując dizajnuch.pl powinniście mniej więcej co trzy-cztery dni przeczytać coś nowego, co chciałbym, żeby Wam się spodobało, dało do myślenia, zaskoczyło czy rozśmieszyło. Nie wiem, czy mi się to udaje – taką mam nadzieję, ale ocena nie należy do mnie, lecz do Was.
A od jakiegoś czasu nie mam weny – nie wiem, czy to przemęczenie, zima, przepracowanie czy coś zupełnie innego. Ciężko mi wymyślić coś, z czego sam byłbym zadowolony, a ja jestem trochę jak chef w restauracji z gwiazdkami Michelina – nie wydam czegoś, co nie jest dość dobre.
Zboczmy trochę na manowce – bardzo często jest tak, że zapisuję sobie zdania, porównania, dialogi czy sytuacje, które potem są podstawą do wpisu, inspiracją albo jakoś mnie do niego popychają, rozwijam tę myśl i wychodzi mi z tego tekst. Ostatnio jakoś mi się to zgubiło.
Wróćmy do adremu – mam takich notatek dużo. Ale jakoś nie potrafią mi się ostatnio w głowie rozwinąć do postaci wpisu, coś nie zaskakuje, nie wiem, co napisać. Dlatego poniżej kilka zdań, kilka dialogów, kilka sytuacji, które mam spisane. Są totalnie oderwane od siebie nawzajem – nie będę wyjaśniał, co mnie do nich pchnęło, co spowodowało, że to się tutaj znalazło. Może mi pomożecie wybrać, które powinny się rozrosnąć do wielkości tekstu na bloga? A może któryś z nich do czegoś Was prowokuje, wyzwala jakieś myśli czy emocje?
To co? Spróbujemy razem?
1. Drzwi trzasnęły gdzieś w okolicach łazienki, nie widać wyraźnie, ale coś się z tamtej strony świeci. Jest wieczór, zaraz czas kłaść mojego prawie siedmiolatka :
– Tymuniu, kąpiesz się?
– Coś Ty? W kiblu?!?!
2. Początek roku to czas podsumowań, zestawień i rankingów. To także czas postanowień noworocznych, których dużo większa połowa nie dożyje nawet do końca stycznia.
3. Dobra, nie będę oryginalny – facet jest wzrokowcem i na samym, samiutkim starcie nie ma znaczenia, co masz w głowie droga Dziewczynko, bo i tak ocenia to, jak wyglądasz. Dobra, nie będę oryginalny – przymioty ciała mogą ukryć niedostatki umysłu. Odwrotnie zresztą też.
4. Po czym poznasz, że Twoja kobieta naprawdę Cię kocha?
Po tym, że się do Ciebie dopierdala. Im bardziej się dopierdala, tym bardziej Cię kocha.
5. Kobiety są sensualne – komplementuj nie tylko to, co widzisz, ale też to, co można poczuć – dotykiem, węchem, smakiem.
6. To nieprawda, że mężczyźni boją się silnych kobiet. Oni się boją kobiet w ogóle. Każdy facet patrząc na swojego ojca widzi i wie, że kobieta wcześniej czy później zacznie go kontrolować i ograniczać. Boi się tego, że silna kobieta zacznie to robić, zanim jemu przestanie to przeszkadzać.
7. Prawdziwy facet musi umieć gotować. I to naprawdę gotować, a nie wyjąć z lodówki kilka parówek i podgrzać je w czajniku elektrycznym.
8. Co byś zrobił, gdyby został Ci miesiąc życia? Jeżeli rzeczywiście poleciałbyś w tango, rzucił żonę czy pracę tylko po to, żeby poczuć, że żyjesz, to tak naprawdę nie miałoby to sensu, bo właściwie nigdy nie żyłeś i dalej nie będziesz umiał.
9. W relacji z kobietą nie możesz być pizdowatym lalusiem biegającym na każde skinienie jak tresowany pudelek. Nie możesz też być chamem i brutalem, który w ogóle nie liczy się z jej potrzebami. W relacji z kobietą musisz dokładnie i delikatnie wyważyć obie te postawy.
10. Jak duże pieniądze zmieniłyby Twoje życie? Jeśli nie jesteś w stanie mieć na tyle silnej woli, żeby zmienić swoje życie z małymi kwotami, to duże także go nie zmienią. A na pewno nie na długo. Ot, tak dopóki się nie skończą.
I jak? Macie swoje typy? O czymś chcielibyście przeczytać? Który kawałek wrzucić na tapetę?
Czekam na jakieś przepisy kulinarne 😉
Ja herbatę tylko umiem robić 🙂
O dopierdalania kobiet, żebym mogła czarno na białym pokazać mężowi jak bardzo go kocham 😀
No i to jest argument za tym, żeby ten temat pominąć 🙂
Poproszę 4 🙂
Nie mam odwagi 😉
o 10 chętnie bym poczytała. Duże pieniądze to zdobywają niespodziewanie grający w totka i jakoś z reguły tak się staje, że głupieją z tymi kwotami. A ja ciekawa jestem jak zmieniać życie małymi kwotami
Powoli, ale konsekwentnie 🙂
Post stary, ale chętnie poczytam o 3 :). Jeśli rozwinąłeś te myśli na blogu już, to może podlinkuj pod cytatami? 🙂
Nr 2 to zapisałeś na pewno ze względu na „większą połowę” ;).
O widzisz, dobry pomysł – muszę troszkę poszperać i poedytować starsze wpisy 🙂
No przecież – większa połowa to większa połowa 😉
„Co byś zrobił, gdyby został Ci miesiąc życia? Jeżeli rzeczywiście
poleciałbyś w tango, rzucił żonę czy pracę tylko po to, żeby poczuć, że
żyjesz, to tak naprawdę nie miałoby to sensu, bo właściwie nigdy nie
żyłeś i dalej nie będziesz umiał.” Trafne!
I właściwie wyczerpuje temat.
A tu ciśnienie społeczne jest, żeby coś napisać 🙂
Ja przez to, że maca się rzadką wyłącza lub restartuje to swego czasu miałam pozwijane na pasku rozpoczęte wpisy blogowe. Teraz założyłam sobie notatnik do zapisywania pomysłów i wiem, że to się sprawdza. Z perspektywy weny wiem, że czasem dobrze jest złapać dystans. Ja staram się publikować 8-10 tekstów na miesiąc i wiem, że więcej niż 10 nie wpływa ani dobrze na statystyki ani na moją jakość. Z wymienionych tematów wybrałabym zdecydowanie 8 ;).
U mnie w telefonie ikonka notatek i dyktafonu są zaraz obok telefonu do MałejŻonki. Kiedyś pewnie to jakoś pozgrywam, ale kiedy to będzie, tego nie wie nikt. Ambitnie walczę, żeby pisać 3 razy w tygodniu i publikować zawsze w te same dni, ale jakoś różnie to wychodzi, bo czas nie jest z gumy – sumarycznie jakoś tak w okolicach 10 miesięcznie wychodzi.
Ciekawe, że zdecydowanie wygrywa temat, na który najmniej chyba stawiałem, bo oklepany. 🙂
Wrzucasz tytuł Jacek Rozkminia #1 i post kompletny :). Bardzo trafne spostrzeżenia które są wartością same w sobie. A moje fav.to 8 i 10 🙂
No i mam tematy na niedzielę prawie jednogłośnie.
Swoją drogą – żaden facet nie zjebał mnie za 6. Boją się? 😉
hehe- no najwidoczniej! 😉
A wiesz, że chyba zrobię kiedyś podobnie, bo mam cały zestaw rozpoczętych i niezakończonych notatek blogowych, niektóre nawet dwuletnie, brakuje tylko jakiejś iskry, żeby dopisać ciąg dalszy.
Mój typ to 5 – nie wiem czy dotyczy wszystkich kobiet, ale mnie na pewno i już wygrywasz za samo to jedno zdanie i dostrzeżenie sedna 😀
Niniejszym udzielam Ci licencji (tu ten cały prawniczy bełkot) – do tej pory to ja inspirację czerpałem z Twoich tekstów, to będzie czysta przyjemność się zamienić 🙂
Biorąc pod uwagę, że zdecydowana większość moich czytelników to kobiety obstawiałem, że z tego zestawienia to właśnie 5 wygra. A tu suprajs.
8 i 10 mówią do mnie bardzo, więc czekam na smaczne tekstowe papu. Mózg dotlenić, orzełka na śniegu walnąć i wena wróci. 🙂
A wiesz, że zaczyna mi chodzić po glowie mała wolta…
Cześć – zawsze ja zaglądałem do Ciebie, fajnie Cię teraz gościć w moich progach 🙂
Cześć, cześć 🙂 Zaglądać to ja też zaglądam i czuję się rozgoszczona. Tylko jakoś wcześniej mnie nie naszło na wypuszczenie komętka. Obiecuję poprawę.
Widzisz, wszyscy są za 8. To czekamy 😉
Muszę jakoś wenę pobudzić do życia. 🙂
KAWA RAZ! (tylko z mlekiem 😉
Idź lepiej na sanki, mnie to wczoraj pomogło 😀 Dostaniesz takiego powera, że naskrobiesz jeszcze kilka postów do przodu ;D
Sanki dopiero w niedzielę z Dzieciorkami 🙂
Ale fakt – jak się człowiek dotleni, to od razu lepiej 🙂
Czekam na 4, 8, 10! Dajesz, dajesz 😉
Zastanawiam się, czy w 4 juz właściwie nie powiedziałem wszystkiego 🙂
8. „Co byś zrobił, gdyby został Ci miesiąc życia?” Może to co Walter White?, ….. to mój typ do rozwinięcia, pomimo, tego, że Breaking Bad, jak czytałem nie należy do Twoich ulubionych seriali.
Za słaby jestem z chemii 🙂
Bliżej mi do Waltera Mitty chyba.
Każdy czasami to przeżywa, więc nie martw się 😉
Grunt, żeby się temu nie poddawać, ale mimo wszystko próbować pisać (choćby nie wiem jak beznadziejnie wychodziło).
A moim typem jest temat „miesiąc życia”. Zdecydowanie jestem ciekawa, co tam naskrobiesz 😉
PS: Życzę dużo weny 🙂
Mnie bardziej martwi to, że mam kilka rozpoczętych tematów i chyba żadnego nie skończę, bo jakoś mi idą jak orka tępym pługiem po kamienistym ugorze 🙂
Wybierz po prostu jeden. Najistotniejszy według Ciebie i ten, wokół którego masz najwięcej myśli 🙂
Tylko, że ja jestem jak kobieta – zmienia mi się ciągle 🙂