To musi być miłość!

Wkur­wi­łeś się na nią.

Wkur­wi­łeś się na nią moc­no, bo wyna­la­zła sobie jakiś z dupy wysra­ny pro­blem, któ­ry już tu i teraz musi być zała­twio­ny i chuj tam, że aku­rat robisz coś inne­go, coś, co cię pochła­nia na tyle, że masz minę jak hote­lo­wa zawiesz­ka “nie przeszkadzać”.

Wkur­wi­łeś się na nią strasz­nie, że z powo­du jakiejś dupe­re­li zro­bi­ła ci taką jaz­dę, jak­byś co naj­mniej po pija­ku wci­snął ato­mo­wy guzik i poło­wę ludz­ko­ści wypa­ro­wał pod nukle­ar­ny­mi grzy­ba­mi, skur­wie­lu zbrod­nia­rzu jeden. Dupe­re­li, któ­rą zała­twił­byś w 5 minut, gdy­by tyl­ko pocze­ka­ła minut dzie­sięć, aż skoń­czysz to, co aku­rat robisz.

Wkur­wi­łeś się na nią tak potęż­nie, że te nie­ca­łe 15 tysię­cy lat temu wziął­byś świą­tecz­ną maczu­gę na spe­cjal­ne oka­zje, odwie­sił z koł­ka, chuch­nął i prze­tarł do bły­sku, a potem jak byś zaje­bał w ten papla­ją­cy łeb, to tyl­ko pió­ra by się posypały.

Wkur­wio­ny kła­dziesz się spać, bo prze­cież zapo­mnij, że się sama przy­zna do roz­bu­cha­nia awan­tu­ry z nicze­go. Patrzysz, jak odwró­ci­ła się do cie­bie tyłem, obra­żo­na. Oczy­ma duszy już ukla­dasz sobie życie w pier­dlu, choć masz cichą nadzie­ję, że za zbrod­nię w afek­cie sąd by Cię potrak­to­wał łagod­nie i tyl­ko cięż­ko było­by rodzi­nie w oczy spoj­rzeć, ale chuj z tym, masz ocho­tę zabić. Poczuć krew i uspo­ko­ić to wkur­wie­nie, ten ogień, któ­ry w Tobie buzuje.

A potem patrzysz na poślad­ki, któ­re nie wia­do­mo jakim cudem wrzesz­czą, że ich wła­ści­ciel­ka jest obra­żo­na do koń­ca życia, na te ple­cy poru­sza­ją­ce się w rytm nie­spo­koj­ne­go odde­chu i w myślach odwie­szasz maczu­gę na kołek z wnio­skiem, że na zaje­ba­nie czymś cięż­kim w łeb to znaj­dzie się czas zawsze, prawda?

Przy­tu­lasz się do niej, choć na począt­ku strze­la focha i dla zasa­dy uda­je, że to nie­przy­jem­ne. Prze­pra­szasz nawet, cho­ciaż wiesz, że nie masz nicze­go złe­go na sumie­niu, ale dasz jej poczu­cie, że jest tu górą. I tak bli­sko sie­bie zapa­da­cie w sen.

Kur­wa, to musi być miłość.

Bo jak nie, to ja nie wiem, co to jest.

 


About Jacek eM

view all posts

Mąż, ojciec i projektant wnętrz. Fotograf-amator i wannabe bloger. Właściciel niewyparzonego jęzora i poczucia humoru w stylu noir. No i na wieczystej diecie...

Close