Tureckie smaki, czyli co dobrego zjeść w Stambule na słodko?

 

Podob­no turec­ka kuch­nia jest naj­lep­sza na świe­cie. Przy­naj­mniej według Turków.

Moje wra­że­nia kuli­nar­ne same nie wie­dzą, jakie przy­jąć sta­no­wi­sko, bo we wpi­sie o tym co zjeść w Stam­bu­le (nie na słod­ko) zoba­czy­cie, że nie­ko­niecz­nie wszyst­ko co jadłem mi sma­ko­wa­ło. Ale na pew­no sma­ko­wa­ły mi sło­dy­cze. Oj tak, sma­ko­wa­ły mi szalenie.

Może to dla­te­go, że nie­ko­niecz­nie mi je wol­no jeść? Może to dla­te­go, że jed­nak tro­szecz­kę popró­bo­wa­łem z nadzie­ją, że wyso­ki cukier został spa­lo­ny pod­czas galo­pu po 25 kilo­me­trów dzien­nie? Może to dla­te­go, że rze­czy­wi­ście są pyszne?

A ponie­waż dzi­siaj Tłu­sty Czwar­tek i nie­ste­ty albo ste­ty, mogę się jedy­nie obli­zy­wać na wspo­mnie­nie sma­ku pącz­ków i fawor­ków, to dla uroz­ma­ice­nia pod­rzu­cę Wam wpis o turec­kich słod­ko­ściach. Tak żeby mi nie było jakoś moc­no smut­no, co?

 

Baklava

To prze­pysz­ny deser przy­go­to­wy­wa­ny na bazie cia­sta filo (w Tur­cji yuf­ka), zwa­ne­go też cia­stem list­ko­wym. Są to cie­niut­kie war­stew­ki cia­sta (podob­no mini­mum 40) prze­kła­da­ne mio­dem i drob­no zmie­lo­ny­mi pista­cja­mi, mig­da­ła­mi lub orze­cha­mi, po wierz­chu pola­ne słod­kim syro­pem, a cza­sa­mi też posy­pa­ne drob­niut­ko pokro­jo­ny­mi pista­cja­mi albo inny­mi orze­cha­mi. Kro­ją toto w kawa­łecz­ki i sprze­da­ją na wagę, a każ­dy gram jest wart swo­jej ceny.

Bo bakla­va jest abso­lut­nie genialna!

baklava co dobrego zjeść w Stambule na słodko

Tak wyglą­da pra­wie peł­nia szczęścia.

 

Chałwa

Co to jest chał­wa każ­dy wie. Ja oso­bi­ście nie za bar­dzo lubię, bo jest dla mnie za tłu­sta, choć uwiel­biam ten jej orze­cho­wy zapach. Oczy­wi­ście spró­bo­wa­łem gryz­ka z kro­ni­kar­skie­go obo­wiąz­ku i nie prze­pa­dam dalej, choć jak­by mniej. Warian­tów jest mnó­stwo – bez dodat­ków, z pista­cja­mi, z czymś innym, z dodat­kiem kakao i w ogó­le kaka­owa. Do wybo­ru, do kolo­ru. Kupu­je się ją też na wagę, a cenę macie na obrazku.

chałwa co dobrego zjeść w Stambule na słodko

Tak wyglą­da peł­nia szczę­ścia jak ktoś lubi.

 

Lokum, rachatłukum, turkish delight

Nie do koń­ca wiem, czy to jest to samo, bo wyglą­da zupeł­nie ina­czej, ale lokum to bar­dzo twar­da gala­ret­ka, któ­ra ma w sobie zato­pio­ne (albo nie ma) róż­ne sma­ko­wi­te śmie­ci w sty­lu orze­chów lub suszo­nych owo­ców, i któ­rą poda­je się w posta­ci… No wła­śnie – na pew­no lokum to takie nie­wiel­kie sze­ścia­ni­ki opró­szo­ne mąką ziem­nia­cza­ną, ale nie jestem pewien, czy takie jak­by rolad­ki opró­szo­ne wiór­ka­mi koko­so­wy­mi, suszo­ny­mi jago­da­mi i tak dalej, to jest to samo. Są czę­sto nie­prze­zro­czy­ste, mają sma­ki nie­ko­niecz­nie owo­co­we, bo cza­sem cze­ko­la­do­we (moje ulu­bio­ne), cza­sem orze­cho­we albo wani­lio­we, ale na pew­no mają taką samą kon­sy­sten­cję galaretki.

I to jest powiem Wam mój oso­bi­sty raj, bo ja kocham gala­ret­ki w posta­ci każ­dej. W moim oso­bi­stym ran­kin­gu był to naj­pysz­niej­szy punkt pro­gra­mu. Tym bar­dziej, że się moc­no oszczę­dza­łem z jedze­niem słod­ko­ści i cele­bro­wa­łem każ­de­go gry­za, bo wia­do­mo #cukrzy­ca, a i w sma­ku nie były takim słod­kim ule­pem, jak powyż­sza baklava.

lokum co dobrego zjeść w Stambule na słodko

Takie mam małe marze­nie – kon­te­ner lokum i dobre pigu­ły na zbi­cie cukru…

 

A teraz mały prezent, a nawet dwa

Nie wiem, czy mój nie­tu­rec­ki język jest w sta­nie odróż­nić słod­ko­ści naj­lep­sze w Stam­bu­le od słod­ko­ści nie naj­lep­szych w Stam­bu­le, ale nasza prze­wod­nicz­ka Yil­diz mówi­ła, że naj­lep­sze tur­kish deli­ght i naj­lep­sza bakla­va jest do kupie­nia w skle­pach KOSKA. Jeden z nich jest na dep­ta­ku pro­wa­dzą­cym na Plac Tak­sim, czy­li na İsti­klal. Ceny gene­ral­nie takie same, jak na Grand Bazaarze.

koska co dobrego zjeść w Stambule na słodko

Podob­no naj­lep­sze słod­ko­ści są na pla­cu… eee, w skle­pach KOSKA

 

A teraz miej­sców­ka w dziel­ni­cy Kadıköy, któ­rą odkry­li­śmy zupeł­nym przy­pad­kiem – cukier­nia Haci Bekir. A w środ­ku, przy sto­li­ku obok spo­tka­li­śmy panią, któ­ra kie­dyś pra­co­wa­ła w dyplo­ma­cji i dosko­na­le mówi­ła po angiel­sku. Poga­da­li­śmy sobie tro­chę i oka­za­ło się, że weszli­śmy do jed­nej z naj­star­szych cukier­ni w Stam­bu­le, z wie­lo­wie­ko­wy­mi tra­dy­cja­mi i bar­dzo sław­nej. I tutaj obok tra­dy­cyj­nych turec­kich sło­dy­czy mogli­śmy spró­bo­wać prze­pysz­nych, domo­wych ciast i napić się dosko­na­łej kawy – w tej chwi­li to cała sieć, na İsti­klal też znaj­dzie­cie jej lokal.

cukiernia co dobrego zjeść w Stambule na słodko

Prze­pysz­ne domo­we cia­sta i tra­dy­cyj­ne słod­ko­ści znaj­dzie­cie TUTAJ

 

A skoro o kawie mowa, to co pić?

Wła­ści­wie trzy napo­je dostęp­ne są wszę­dzie i do każ­de­go posił­ku – kawa, her­ba­ta i ayran. Dwie pierw­sze nie­zwy­kle moc­ne i aro­ma­tycz­ne, Tur­cy piją słod­kie do prze­sa­dy – dosko­na­łe do słod­ko­ści, a ayran to świet­nie pasu­ją­cy do posił­ków, sło­na­wy napój z jogur­tu i wody.

ayran co dobrego zjeść w Stambule na słodko

Gdzie nie pój­dzie­cie, to na pew­no może­cie zamó­wić każ­dy z tych trzech napojów.

 

Ale prawdziwym hitem jest sok z granatów

Świe­żo wyci­ska­ny, moż­na go pomie­szać z sokiem z poma­rań­czy, choć ja oso­bi­ście wolę czy­sty. Fan­ta­stycz­ny słod­ko-cierp­ki smak, dosko­na­le gasi pra­gnie­nie, a jak nam powie­dział gada­tli­wy sprze­daw­ca, któ­ry aku­rat dobrze mówił po angiel­sku – bar­dzo dobrze wspo­ma­ga męż­czyzn. On co praw­da nie potrze­bu­je, ale dobrze wie­dzieć, nie?

sok z granatów co dobrego zjeść w Stambule na słodko

Wy wie­cie, jakie to jest dobre? Nie? No genialne!

 

To i tak nie wszystko…

Na mojej liście jest jesz­cze spo­ro turec­kich słod­ko­ści i dese­rów, ale mie­li­śmy po pierw­sze za mało cza­su, żeby wszyst­kich spró­bo­wać, a po dru­gie jed­nak nie­ko­niecz­nie wszyst­kie pró­bo­wać powinienem.

Ale w przy­szło­ści, jak wyni­ki będę miał w porząd­ku i dobre wia­try mnie zno­wu zawie­ją do Tur­cji, to na pew­no odha­czę jesz­cze kil­ka pozy­cji z mojej listy, a co!

 


About Jacek eM

view all posts

Mąż, ojciec i projektant wnętrz. Fotograf-amator i wannabe bloger. Właściciel niewyparzonego jęzora i poczucia humoru w stylu noir. No i na wieczystej diecie...

Close