Po co Misiek ma zarost i jak dbać o brodę?

Pamię­ta­cie mój post na fej­sie, w któ­rym joj­cza­łem po wizy­cie u pew­ne­go bar­be­ra (nie będę z lito­ści pisał, któ­re­go, bo nie lubię robić ludziom koło pió­ra – jak coś, to pytaj­cie na priv), że wyglą­dam tro­chę jak gan­gus z fil­mów Papry­ka Vege, tro­chę jak Abra­ham Lin­coln, a tro­chę jak przez okno? Bo to na gło­wie jakaś taka dziw­na kon­struk­cja, a na bro­dzie to już w ogóle?

No to Wam przy­po­mnę – naj­pierw żali­łem się tutaj:

A potem wycho­dząc naprze­ciw spo­łecz­ne­mu zapo­trze­bo­wa­niu wrzu­ci­łem swo­je “wysty­li­zo­wa­ne” przez rabar­be­ra zdjęcie:

I pro­szę ja Was ktoś w inter­ne­tach popa­trzył na mnie, zała­mał ręce i tak to oto skon­tak­to­wał się ze mną sklep inter­ne­to­wy dlagentlemana.pl i zapro­po­no­wa­li, że wezmą mój łeb w opie­kę sty­li­stycz­ną, co bym następ­nym razem nie musiał w świat słać roz­pacz­li­wych szlo­chów, jak to się na mojej skrom­nej oso­bie, a kon­kret­niej na gło­wie mojej skrom­nej oso­by odby­wa­ją eks­pe­ry­men­ty wize­run­ko­we. Ani tym bar­dziej zdjęć, bo jed­nak ludz­ka wytrzy­ma­łość este­tycz­na ma swo­je gra­ni­ce, prawda?

Moja tak­że, więc na powyż­szym zdję­ciu widać tyl­ko fry­zu­rę a’la Dra­gon Ball Z, a nie widać bro­dy a’la póź­ny Abra­ham Lin­coln, bo nie­ste­ty ta dru­ga poszła pod elek­trycz­ny nóż i zosta­ło z niej wszę­dzie rów­niut­kie 3 mili­me­try. A że ostat­ni­mi cza­sy facet bez bro­dy jest mało dże­zi i tren­di, a to blą­ger­so­wi jakoś nie przy­stoi, zapro­po­no­wa­no mi kosme­ty­ki do bro­dy właśnie.

Bo to z nią mam naj­więk­szy pro­blem – rośnie nie­po­wstrzy­ma­nie na wszyst­kie stro­ny jak dzi­ki agrest i w efek­cie przy­po­mi­nam krza­czor pełen ster­czą­cych gałę­zi. Do tego nie­mi­ło­sier­nie swę­dzi – podob­no to tyl­ko na począt­ku, ale jakoś nigdy nie mia­łem dość cier­pli­wo­ści, żeby dotrzeć do eta­pu nieswędzenia. 

A że idą Świę­ta i trze­ba się dzie­lić, to przy oka­zji uszczę­śli­wię też swo­je osiem­na­sto­let­nie dzie­cię pod tytu­łem Misiek, któ­ry to albo goniąc za modą, albo chcąc dodać sobie lat (bo 18 to jed­nak wiek nie­co nik­czem­ny i mało poważ­ny, jak na face­ta), bro­dę ma taką, jakiej nie powsty­dził­by się naj­bar­dziej drwa­lo­wy drwal z same­go środ­ka Bieszczad. 

Zesta­wy dosta­li­śmy więc dwa – oba mar­ki Mr Bear Fami­ly, któ­ra ma w logo sym­pa­tycz­ne­go niedź­wiad­ka, co dosko­na­le kore­spon­du­je i z drwa­lem ze środ­ka Biesz­czad, i z moim Misiem ze środ­ka Wro­cła­wia. No dobra, lek­ko z obrze­ży, ale chwy­ta­cie ana­lo­gię, nie?

Zestaw pierw­szy z limi­to­wa­nej, bożo­na­ro­dze­nio­wej serii Gin­ger­be­ar Man ze Świę­ta­mi koja­rzy się szcze­gól­nie, bo tak inten­syw­nie pach­nie pier­ni­ka­mi, że masz ocho­tę obli­zy­wać bro­dę potrak­to­wa­ną olej­kiem albo bal­sa­mem, któ­re to spe­cy­fi­ki wcho­dzą w skład zesta­wu. Tak nie­śmia­ło zasu­ge­ru­ję, że misio-logo ma tutaj cza­pecz­kę, więc na pre­zent pod cho­in­kę dla Wasze­go uko­cha­ne­go bro­da­cza jak zna­lazł, prawda?

dla gentelmana
Sym­pa­tycz­ny bożo­na­ro­dze­nio­wy misiek w sam raz pod cho­in­kę dla Two­je­go faceta.

Zestaw dru­gi, bar­dziej na wypa­sie, rów­nież spod zna­ku sym­pa­tycz­ne­go misia, ale tym razem z serii Wil­der­ness, pach­nie z kolei… hmm, mnie się koja­rzy z lasem. Mia­łem kie­dyś przy­jem­ność zna­leźć się w miłym dla duszy i cia­ła towa­rzy­stwie na pew­nej pola­nie o poran­ku, kie­dy jesz­cze na tra­wie była rosa, i to taki tro­chę zapach. Świe­ży i orzeź­wia­ją­cy. Tutaj, poza olej­kiem i bal­sa­mem, mamy jesz­cze wosk do wąsów oraz żel do mycia nasze­go zarostu.

Spo­ra puszecz­ka peł­na męskie­go dobra wszelakiego

Dbanie o siebie to kaprys, czy konieczność?

Powiem Wam szcze­rze, że jakoś do tej pory pre­pa­ra­ty do pie­lę­gna­cji zaro­stu uwa­ża­łem jedy­nie za modę i hip­ster­stwo. No ok, gło­wę, w sen­sie wło­sy, dobrze jest umyć raz na jakiś czas, fry­zje­ra też war­ta­ło­by odwie­dzić, ale bar­ber­sho­py jakoś nie mie­ści­ły się w moich gra­ni­cach “nor­mal­ne­go” dba­nia o sie­bie (kie­dyś nawet odrzu­ci­łem pro­po­zy­cję współ­pra­cy przy kosme­ty­kach do brody).

I wszyst­ko zmie­ni­ło się po tym, kie­dy zafun­do­wa­łem Miś­ko­wi wizy­tę u bar­be­ra, z któ­rej wyszedł jako mod­ny mło­dy czło­wiek i nie­zła laska. A jesz­cze się ugrun­to­wa­ło po mojej wizy­cie u bar­be­ra inne­go, gdzie zafun­do­wa­no mi na gło­wie jesień śre­dnio­wie­cza. Bio­rąc pod uwa­gę, że ja jakoś nie­spe­cjal­nie pięk­ny jestem i cięż­ko to zepsuć, jestem pełen podzi­wu, że się komuś uda­ło. Ale zapad­ka w gło­wie prze­sko­czy­ła – dba­nie o swój wygląd, w tym szcze­gól­nie zarost, nie jest fana­be­rią, a wręcz jest obo­wiąz­kiem każ­de­go faceta. 

I dla­te­go tym razem przy­ją­łem pro­po­zy­cję zło­żo­ną przez sklep dlagentlemana.pl - i nie ukry­wam, że bar­dzo się z tego cie­szę. To miej­sce, gdzie znaj­dzie­cie nie tyl­ko pre­pa­ra­ty do pie­lę­gna­cji zaro­stu, ale ogól­nie – kosme­ty­ki dla męż­czyzn, któ­rzy dba­ją o swój wygląd (dla kobiet też się coś znaj­dzie, ale dzi­siaj nie o Was, dro­gie Panie). 

Jak się sprawują kosmetyki firmy Mr Bear Family?

Zna­cie mnie i wie­cie, że nie ściem­niam w swo­ich wpi­sach – nie zoba­czy­cie u mnie nicze­go, co nie prze­ko­na­ło mnie same­go. Nie ma zna­cze­nia, czy cho­dzi o film, książ­kę czy też pierw­szy raz kosme­ty­ki dla face­ta (swo­ją dro­gą, czy to pierw­szy krok do wygry­zie­nia Eks­klu­zyw­ne­go Menela?). 

Koron­nym argu­men­tem było jed­no - bro­da potrak­to­wa­na kosme­ty­ka­mi do jej pie­lę­gna­cji nie swę­dzi. Albo swę­dzi dużo mniej, w zakre­sie od wca­le do zno­śnie. Jestem kap­kę leni­wy, w dodat­ku nie cier­pię się golić, więc te swę­dzą­ce krza­ki dzi­kie­go agre­stu na twa­rzy mieć będę zawsze.

Nawet to, że skład spe­cy­fi­ków Mr Bear Fami­ly jest w peł­ni natu­ral­ny, że nie zawie­ra­ją żad­nych che­micz­nych dodat­ków, kon­ser­wan­tów i sztucz­nych barw­ni­ków, czy to, że pach­ną napraw­dę faj­nie nie było tutaj argu­men­tem naj­waż­niej­szym. Ale to nie­swę­dze­nie osta­tecz­nie mnie skusiło…

No i to działa!

Tak, dzia­ła!

Po pierw­sze bro­da prze­sta­ła mnie swę­dzieć. No ulga jak po nie­świe­żym keba­bie, mówię Wam, tyl­ko jak­by od dru­giej strony. 

Po dru­gie bro­da zaczę­ła mnie słu­chać – po potrak­to­wa­niu olej­kiem ukła­da się tak, że wła­ści­wie nic nie odsta­je, jest mięk­ka i pach­ną­ca (Mała­Żon­ka też sobie chwa­li, bo jej nie dra­pię). Może to też kwe­stia tego, że do tej pory dba­nie o mój zaro­śnię­ty łeb odby­wa­ło się dwu­to­ro­wo – z górą sze­dłem do fry­zje­ra, z dołem do łazien­ki i lecia­łem maszyn­ką elek­trycz­ną, z wiel­kim tru­dem sta­ra­jąc się coś­tam wydu­mać inne­go, niż tnie­my wszę­dzie na 3–4 mili­me­try. Jeden łeb, a takie roz­dwo­je­nie – bez sen­su, nie? A efek­ty? No cóż, z gów­na bicza nie ukrę­cisz, jak mawia sta­ro­pol­skie przy­sło­wie i na takim komen­ta­rzu odno­śnie tego, jak wyglą­da­łem, poprzestańmy.

Taki ze mnie bro­dacz bar­dzo począt­ku­ją­cy – w tema­cie ukła­da­nia wło­sów, cię­cia i przy­ci­na­nia, ogól­nie mówiąc dba­nia o zarost, dopie­ro racz­ku­ję. Nie wiem, jak się co nakła­da, jak cze­sze, szu­kam w inter­ne­cie, oglą­dam tuto­ria­le, czy­tam blo­gi, więc moja opi­nia jest w peł­ni spon­ta­nicz­na i bar­dzo, ale to bar­dzo mało profesjonalna.

Ale może dzię­ki temu dużo bar­dziej szcze­ra, bo nie obcią­żo­na nale­cia­ło­ścia­mi? Nie wiem, czy kosme­ty­ki do pie­lę­gna­cji zaro­stu zawsze dają taki dobry efekt, czy po pro­stu Mr Bear Fami­ly wytwa­rza pro­duk­ty bar­dzo dobrej jako­ści i to jest ten sekret? 

Tak czy siak piszę coś, cze­go bym w życiu u sie­bie nie podej­rze­wał – jeśli macie bli­sko sie­bie bro­da­cza, któ­ry jesz­cze nie jest prze­ko­na­ny do pie­lę­gna­cji owło­sie­nia na twa­rzy, tak jak ja nie byłem, to zabaw­cie się w Miko­ła­ja i zafun­duj­cie mu taki zestaw i niech spraw­dzi na wła­snej skó­rze, jaka jest różnica.

A jeśli ten ktoś bli­ski już jest zaawan­so­wa­nym bro­da­czem, to na pew­no doce­ni jakość tego, co ofe­ru­je sklep dlagentlemana.pl – ulga na pysku jest bez­cen­na, jak zaku­py kar­tą płatnicza.

Aż sam nie wie­rzę, że mi to taką fraj­dę spra­wi­ło – mała rzecz, a ile rado­ści. I tu docho­dzi­my do odpo­wie­dzi na moje pyta­nie z tytu­łu – po co Misiek ma zarost?

Po to, żeby o nie­go dbać!

Pier­ni­ko­wa świą­tecz­na bro­da w sam raz na Boże Naro­dze­nie dla Two­je­go faceta

 

 Wpis powstał w wyni­ku współ­pra­cy ze skle­pem inter­ne­to­wym Dla Gen­tle­ma­na
www.dlagentlemana.pl,
gdzie kupi­cie wyso­kiej jako­ści pro­duk­ty dla mężczyzn.

 

Dodat­ko­wo, żeby nie było, że ja taki pies ogrod­ni­ka,
na hasło DIZAJNUCH
otrzy­ma­cie 15% zniż­ki na wszyst­kie nie­prze­ce­nio­ne pro­duk­ty ze sklepu.

 


About Jacek eM

view all posts

Mąż, ojciec i projektant wnętrz. Fotograf-amator i wannabe bloger. Właściciel niewyparzonego jęzora i poczucia humoru w stylu noir. No i na wieczystej diecie...

Close