Dzisiaj mamy proszę moich drogich Czytelniczek wpis spod znaku “stary człowiek i może”. Jest to wpis ukazujący Wam starczą demencję, nieodwracalne zmiany w mózgu związane z wiekiem oraz modelowy wręcz przykład zgrzybiałej konserwy w betonie. To będzie wpis o tym, że nie zawsze to, co nowe jest lepsze od tego, co stare. Tym piernikiem starym będę mianowicie ja osobiście.
Ostatnio na blogu pojawiła się moja pierwsza recenzja książki, powstała w ramach projektu blogowego #5na1. A projekt to taki, że za chwilę pojawią się nastepne. No, a żeby napisać recenzję, to trzeba by książkę przeczytać, prawda? Wiem, to trochę przestarzale podejście, bo dzisiaj wiele recenzji powstaje na podstawie innych recenzji i zapoznawanie się z danym dziełem osobiście uznawane jest za lekki anachronizm, ale powiedzmy, że jestem staroświecki.
A co trzeba zrobić, żeby książkę przeczytać? Nieeee, nie ściągnąć z chomika albo z torrentów. Książkę należy nabyć drogą kupna, bo legalna kultura procentuje – daje chleb, wikt, opierunek i #darylosu jej twórcom. No i właśnie – tutaj się objawia moja zgrzybiałość w całej okazałości, bo ja ni cholery nie mogę się przekonać do ebooków i czytania z czytnika. Ja wiem – jest to szybciej, jest to taniej i jest to wygodniejsze objętościowo, ale jednak co papierowa książka, to papierowa książka, a nie jakiś tam jebuk.
Nie wierzycie? To popaczajcie.
1. Papierowa książka pachnie
Nowa papierowa książka pachnie nowością. To specyficzny zapach, którego nic nie podrobi – oszałamiający koktajl chemikaliów z farby, opakowania i samego papieru. Stara papierowa książka pachnie naftaliną, kurzem, trochę wilgocią i ulotnymi fragmentami DNA wszystkich czytelników przed Tobą. Czytnik pachnie ozonem i czasami spalenizną, jak jest za długo wpięty do ładowarki i się nagrzeje jak gimbus na “50 twarzach Greya”. Eno, tylko ja wącham książki??
2. Papierowa książka jest miła w dotyku
Czy w twardej, czy w miękkiej okładce, książka jakoś bardziej pasuje mi do dłoni niż plastikowy czytnik. Poza tym możesz zamknąć oczy i pozwolić Twoich opuszkom błądzić po okładce czy poznawać fakturę papieru. A w czytniku? Szybka to szybka, co tu drążyć – okno tez można pogłaskać, przyjemność podobna.
3. Papierowa książka jest bezpieczniejsza w wannie
I jedno i drugie w wodzie znaleźć się nie powinno. Co prawda akumulator w czytniku wytwarza prąd, który zaszkodzić może jedynie jakiejś strasznie chorowitej pchle, ale jeśli tak czytnik byłby akurat podpięty do ładowarki, to wywali Ci korki, kiedy zaczniesz się palić w wannie.
4. Papierowa książka nie jest na prąd
Po katastrofie luksusowego liniowca pasażerskiego HMS “Wreck” wylądowałaś na bezludnej wyspie jak Tom Hanks. Otwierasz zapuchnięte oczy, czołgając się przegrzebujesz wyrzucone na brzeg rzeczy i znajdujesz onyxa z wgranym “Jak przeżyć na bezludnej wyspie dla opornych”. Szlag trafił baterię na przerabianym właśnie w praktyce rozdziale czym się podetrzeć, kiedy nie masz dostępu do srajtaśmy. I co wtedy? A papier Ci się nie rozładuje.
5. Papierową książkę możesz…
…w sytuacji powyżej nie tylko poczytać, ale i wykorzystać jakby bardziej konkretnie, nie?
6. Papierową książką można komuś w razie konieczności przypieprzyć
Nie wierzycie? To popatrzcie sobie na filmik o takim jednym kolesiu, co się nazywa Jason Bourne. A teraz zamknij oczy i wyobraź sobie tę scenę z kindełkiem w garści. Krótka by była. Ale niewątpliwie śmieszna. I zakończenie byłoby jakby bardziej zaskakujące.
7. Papierową książką możesz zabić komara
Jeszcze jak siedzi na nosie nielubianego kolegi, to od biedy pocketbookiem można mu przypieprzyć (w sensie komarowi). Ale jak siedzi na ścianie i czai się, żeby zanurzyć w nas swoją obleśną jajorurkę i napić się naszej krwawicy, to trochę szkoda, bo jednak ściana twardsza jest niźli plastik.
8. Papierowa książka jest twardsza
Jako się rzekło powyżej, więc idealnie się nadaje do tego, żeby ją podłożyć pod za krótką nogę stołu albo gibający się regał. Czytnik w sumie tez można, ale potem ciężko się zbiera te wszystkie szklane drobinki i można sobie skarpetki popruć, jak się nadepnie. Albo żeby już nie iść w takie ekstrema – czytasz “Dotyk Crossa”, łapy Ci się pocą z podniecenia i nagle czytnik wyślizguje się z obleśnie mokrych rąk i jebudu na glebę. Jak bardzo zniszczy się ta papierowa?
9. Papierowa książka pięknie wygląda na półce…
…zwłaszcza w towarzystwie innych papierowych książek, a jeszcze lepiej z tej samej serii. Nie powiesz mi, że taka 25 tomowa Encyclopedia Britannica nie dodaje +100 do zajebistości i +50 do inteligencji, kiedy jakowaś nadobna dziewoja odwiedzi Twój skromny przybytek wzięty na kredyt we frankach.
10. Papierową książkę się lepiej pamięta.
Nie wiem jak Wy, ale ja pamiętam jeszcze co czytałem na 550 kartach “Ivanhoe” w 4 klasie podstawówki, a te przeczytane w ebookach mi się po pewnym czasie ze sobą mieszają. A może ja mam coś nie tak z pamięcią, że zapisuję w głowie nie tylko to, co się dzieje w książce, ale też to, jak mi się ją czytało, trzymało czy wąchało. Eno, tylko ja wącham książki??
Takich punktów jest więcej, ale i tak już pewnie kiwacie z politowaniem głową nad starym pierdzielem.
A może jednak nie? Co wolicie – papier czy ebook?