Jeżeli wydaje Wam się, że motorami jeżdżą najczęściej lekko podtatusiali faceci z wielką brodą i wielkim brzuszyskiem w wieku kryzys-wieku-średniego, to może macie rację.
A nawet jeśli naprawdę macie, to ja dzisiaj zupełnie nie byłbym w stanie tego stwierdzić, bo na Rynku we Wrocławiu odbył się zlot pań-motocyklistek na swoich ryczących maszynach i na facetów zupełnie nie zwracałem uwagi. Sam nie wiem, czy piękniejsze były maszyny, czy dziewoje ich dosiadające (chyba smukła kobieta na smukłej maszynie tak bardzo działa na męski umysł, bo ma coś potężnego między nogami i ciuchy obcisłe).
Dotarła tez do mnie życiowa, a trochę zapomniana prawda – oczy to naprawdę zwierciadła duszy. Popatrz poniżej na te dwie nadobne dziewoje, które mają tak niesamowicie chabrowe oczy, że nie interesuje Cię już cała reszta (znaczy wiesz, reszta też jest zajebista, ale nie do końca widać). W takich oczach zanurzasz się jak w lazurowych wodach Karaibów o poranku. Coś magicznego.
Cała impreza to nie ot, taki sobie zlot miłośniczek jednośladów w ciepłe niedzielne przedpołudnie w Dzień Kobiet. Parada miała na celu zwrócenie uwagi na problem profilaktyki i leczenia nowotworu piersi. Czyli z definicji faceci jakby nie bardzo pasują.
Na miejscu kobiety mogły poćwiczyć na fantomach jak się badać samodzielnie, dowiedzieć się gdzie wykonać bezpłatne badania oraz co robić i gdzie się udać, jeśli odkryją coś, co je zaniepokoi.
Zarówno maszyny-motory, jak i maszyny-kobiety przystrojone były w różowe koszulki lub wstążki, bo akcja odbywała się pod patronatem firmy AVON w ramach ich kampanii “AVON kontra rak piersi”.
Ba, nawet niektórzy panowie dali się namówić na różowe dodatki do swojego image twardziela na motorze i dzielnie wspierali swoje koleżanki.
Wpierali zresztą nie tylko duchem, ale i silnym męskim ramieniem. W końcu największa nawet twardzielka mięknie jak wosk na widok twardziela, który się o nią troszczy, prawda?
Szkoda jedynie, że mój 6‑letni Tymoński okazał się za mały, żeby w oko mu wpadły te cudne maszyny i ich motory, więc niestety z imprezy zawinęliśmy się bardzo szybko, bo Mały odpalił broń straszliwą, czyli #Tymonomarudzing. Ech…
PS. Nie pomyślałem o tym, żeby spytać, czy mogę wykorzystać wizerunek osób, które są na zdjęciach, dlatego starałem się nie wybierać takich, gdzie widać całą twarz, wymazałem nawet rejestrację na pewnym zdjęciu, bo właścicielkę tego fajnego tyłka można po niej rozpoznać, a nie mam pozwolenia na wykorzystanie. Znaczy wizerunku tyłka wykorzystanie, żeby nie było. Dlatego jeśli ktoś rozpozna siebie i zechce, żebym dane zdjęcie usunął, to proszę o maila na dizajnuch@dizajnuch.pl