Idealna kobieta powinna być damą w salonie, kucharką w kuchni i dziwką w sypialni. Czyżby?

 

Zna­cie to powiedzenie?

No prze­pis ide­al­ny, za któ­rym męż­czyź­ni wzdy­cha­ją przed moni­to­rem z odpa­lo­nym red­tu­bem i jedząc zamó­wio­ną piz­zę. Ide­ał wyśnio­ny, wyma­rzo­ny i… szko­da tyl­ko, że pra­wie nie­moż­li­wy do osią­gnię­cia. I żeby było śmiesz­niej – wca­le nie dla­te­go, że nie ma takich kobiet. Są, jest ich mnóstwo!

 

Tylko facetów odpowiednich jest jakoś tak niewielu.

Ale bądź­my spra­wie­dli­wi – to tak napraw­dę nie nasza, męska wina. No, w każ­dym bądź razie nie do końca.

A to powie­dze­nie zna­cie – praw­dzi­wy męż­czy­zna musi spło­dzić syna, zasa­dzić drze­wo i wybu­do­wać dom”? Róż­ni­ca jest tak sub­tel­na, że może albo walić oczy­wi­sto­ścią w łeb, albo umy­kać naj­tęż­szym umy­słom. Facet, żeby być “praw­dzi­wym” ma coś kon­kret­ne­go do zro­bie­nia, w dowol­nym cza­sie, w dowol­nym miej­scu, w dowol­nej kolej­no­ści – jak mu się zama­rzy. I ma to zro­bić raz jeden jedy­ny. l to wystarczy.

Kobie­ta, żeby być “ide­al­ną”, ma “tyl­ko” być. Nic nie musi robić. Na pierw­szy rzut oka. Bo jak rzu­ci­my okiem głę­biej, to widać, że w zasa­dzie kobie­ta ma speł­niać męskie zachcie­waj­ki. Ma być dokład­nie kimś i dokład­nie gdzieś. I ma tym kimś w tym gdzieś być zawsze. Bo prze­cież my face­ci w sypial­ni nie potrze­bu­je­my kuchar­ki. Damy też nie, bo to po pierw­sze wyko­ny­wa­nie tych wszyst­kich dziw­nych ruchów w sypial­ni damie nie przy­stoi, a po dru­gie dama w sypial­ni jest tro­chę nie­ru­cha­wa, a to się kłó­ci z ideą tego, do cze­go sypial­nia jest prze­zna­czo­na. Pozy­cja „na kło­dę” na dłuż­szą metę jest męczą­ca dla obu stron. Facet to pro­ste stwo­rze­nie i pro­sto poj­mu­je świat.

 

Może to dlatego faceci mają podwójne standardy?

Zda­rzy­ło Ci się kie­dyś, że Twój facet robił Ci awan­tu­rę, bo ubra­łaś się zbyt pro­wo­ku­ją­co kie­dy gdzieś wyszli­ście? Dowa­lał się do tego, że masz za krót­ką mini, za czer­wo­ne pazu­ry, jesteś za moc­no uma­lo­wa­na? Albo darł japę, że nie­od­po­wied­nio się zacho­wu­jesz? Jak… dziw­ka? Naj­chęt­niej ubrał­by Cię w zakon­ny habit i scho­wał przed pożą­dli­wym wzro­kiem innych samców.

A bywa­ło też tak, że w sypial­ni miał do Cie­bie pre­ten­sje, że jesteś za mało sek­sow­na? Że nie wyglą­dasz jak ktoś tam? Że nie dbasz o sie­bie? Że powin­naś być bar­dziej… jak dziw­ka? Naj­chęt­niej ubrał­by Cię w latek­so­we wdzian­ko i dał do ręki mały pejczyk.

 

Znasz typowo męski syndrom nazywany syndromem Madonny i Ladacznicy?

Ta dwo­istość w poj­mo­wa­niu natu­ry kobie­ty pole­ga­ją­ca na roz­dzie­la­niu tego, co w niej sek­su­al­ne, wyuz­da­ne i peł­ne namięt­no­ści od tego, co koja­rzy się z domo­wym ogni­skiem, cie­płem i bez­pie­czeń­stwem. Kie­dy facet widzi pro­wo­ku­ją­co ubra­ną atrak­cyj­ną kobie­tę, to od razu włą­cza mu się tryb Ladacz­ni­ca. Ok, chęt­nie ją prze­le­ci, ale mamu­si na nie­dziel­nym obiad­ku by jej nie przed­sta­wił. Z kolei żyjąc z Madon­ną, w pew­nym momen­cie będzie miał dość cie­płych obiad­ków i zatę­sk­ni za gorą­cym sek­sem z jakimś wampem.

 

Z czego to się bierze?

Z wycho­wa­nia w dużej mie­rze (a za tym idą set­ki lat kul­tu­ry i tra­dy­cji). Pierw­szą kobie­tą, jaka jest waż­na w naszym życiu, jest nasza mat­ka. Pierw­sze potrze­by, jakie odczu­wa­my i jakie ona zaspo­ka­ja, to potrze­by zwią­za­ne z opie­ką, cie­płem domo­wym, poczu­ciem sta­bil­no­ści i bez­pie­czeń­stwa. Nijak do tego nie pasu­je zmię­ta pościel, spo­co­ne cała i szyb­ki nume­rek na biur­ku. Do obraz­ka matro­ny, mat­ki dzie­ci nie pasu­je namięt­ność. I dla­te­go bar­dzo czę­sto w gło­wie face­ta rodzi się podział na tą, z któ­rą chciał­by prze­żyć życie i tą, z któ­rą chciał­by spę­dzić naj­bliż­szą noc speł­nia­jąc swo­je sek­su­al­ne fan­ta­zje. I nie­ste­ty bywa tak, że to nie jest ta sama kobieta.

Na pocie­sze­nie face­tom dodam, że kobie­ty też mają podwój­ne stan­dar­dy – kogo inne­go wybie­ra­ją na męża i towa­rzy­sza życia, a kogo inne­go wybra­ły­by chęt­nie na ojca swo­ich dzie­ci. Bo to też nie zawsze ta sama osoba.

 

Czy jest na to jakaś rada?

Pew­nie jest, ale ja nie jestem psy­cho­lo­giem, więc nie wiem jaka. Na pew­no pod­sta­wą jest zaufa­nie w związ­ku. Zaufa­nie do tego stop­nia, że nie tyl­ko macie wspól­ny kre­dyt hipo­te­tycz­ny i jed­no kon­to, a cza­sa­mi pozwa­la­cie sobie nawza­jem napić się kawy ze swo­je­go kubecz­ka. Nie, to za mało. Mam na myśli sytu­ację, w któ­rej potra­fisz przed part­ne­rem otwo­rzyć się na tyle, że powiesz mu wprost cze­go Ci bra­ku­je. Oczy­wi­ście, musisz to robić deli­kat­nie. Ale jed­nak wprost, żeby nie było nie­po­ro­zu­mień. A ten ktoś będzie na tyle otwar­ty i na tyle mu będzie na Tobie zale­ża­ło, że nie odbie­rze tego jako kry­ty­kę wła­snej oso­by (jest za sła­by w łóż­ku, za mało atrak­cyj­ny itd.), tyl­ko oka­zję do popra­wy tego, co nie do koń­ca działa.

Wie­cie dla­cze­go taką popu­lar­ność zdo­by­ły przy­go­dy Anal i Sza­re­go? Bo więk­szość z Was ma fan­ta­zje. A w tej książ­ce (i w fil­mie) one się speł­ni­ły. Wasz facet też może je speł­nić i wca­le nie są mu do tego potrzeb­ne 32 pej­cze, czer­wo­ny pokój zabaw, 15 rodza­jów kaj­da­nek i Audi R8 w gara­żu. Tak napraw­dę do tego, żeby facet mógł speł­nić Two­jej fan­ta­zje, potrzeb­na mu jesteś Ty. Ale jak pisa­łem – facet to stwo­rze­nie pro­ste, sam się nie domy­śli. A nawet jeśli się domy­śla, to będzie się bał ura­zić w Tobie Madon­nę, mat­kę Waszych dzieci.

To Ty musisz mu pomóc wyrwać się z tego cho­re­go krę­gu myśli i wyobra­żeń opi­sa­ne­go powie­dze­niem “ide­al­na kobie­ta powin­na być damą w salo­nie, kuchar­ką w kuch­ni i dziw­ką w sypial­ni”. Bo kobie­ta jest tym wszyst­kim naraz, w zależ­no­ści od oko­licz­no­ści i atmos­fe­ry – bla­tów kuchen­nych moż­na prze­cież użyć zupeł­nie do inne­go celu, niż kro­je­nie, szat­ko­wa­nie i rżnię­cie. Oh, wait.…

Od odpo­wied­nie­go face­ta to zale­ży też. Dla­te­go musisz mu o swo­ich potrze­bach i fan­ta­zjach powie­dzieć. Dla­te­go musisz wysłu­chać tego, co on sam ma Ci w tej kwe­stii do powiedzenia.

A potem musi­cie to wspól­nie speł­nić. Gwa­ran­tu­ję, że się Wam spodo­ba. A jeśli nie, to co?

To spró­buj kolej­nej – masz tyl­ko jed­ną fan­ta­zję? Albo on ma jedną?

Nie wie­rzę.

 


About Jacek eM

view all posts

Mąż, ojciec i projektant wnętrz. Fotograf-amator i wannabe bloger. Właściciel niewyparzonego jęzora i poczucia humoru w stylu noir. No i na wieczystej diecie...

Close