Ciąg dalszy lekko zapomnianego już cyklu o tym, jak sobie samemu zaprojektować kuchnię, czyli trochę nudno, ale za to konkretnie (jeśli chcesz popatrzeć tylko na obrazki, to zjedź na sam dół). Mam jednakowoż plany związane z działem poradnictwa dizajnuchowego, więc póki co ciągnę ten wózek (choć nie tak śmieszny jak moje historie NA PRZYPALE). Pamiętasz oczywiście o tym, że nawet po przeczytaniu wszystkiego, co tutaj napiszę, nie zaprojektujesz sobie kuchni tak, jak zrobi to profesjonalista? Ale cóż, naszklientnaszpan, więc jakoś doradzę – dobry człowiek jestem, lubię pomagać ludziom. Zanim podumamy nam projektem jako takim, weźmy na tapetę materiały, z których kuchnię sobie zrobimy, a konkretniej szafki i fronty do nich. A jeszcze konkretniej takie, z których zrobimy fronty meblowe gładkie z rysunkiem drewna.
Dobrze się już na tym wstępnym etapie zastanowić, jaki styl nam odpowiada – czy fronty mają być gładkie czy frezowane (żłobione), matowe czy w połysku, styl nowoczesny czy retro, czy ma być widoczny rysunek drewna czy maja być jednolite itd. Nie w każdym materiale da się uzyskać niektóre z efektów, co oczywiście przekłada się na wygląd i cenę. W tej chwili na rynku jest mnóstwo materiałów, ale da się je mniej więcej pogrupować.
Krzynki zwane korpusami
Zacznijmy od tego, że w dzisiejszych ekologicznych czasach rzadko kto robi meble w całości z drewna. Znaczy wiesz, kto bogatemu zabroni, ale zazwyczaj korpusy szafek robi się z płyty wiórowej oklejonej laminatem w różnych wzorach i kolorach, a jedynie elementy widoczne po zamontowaniu robi się z droższych materiałów. Tak, to ten paździerz, o którym czasami słychać. Ale nie, to nie ten sam paździerz, z którego meble robiono dwadzieścia lat temu. Nikt już nie okleja płyt żelazkiem, nie używa się też papierowego obrzeża (znaczy nikt solidny). Wzory i struktury często tak doskonale imitują drewno, że laik na pierwszy rzut oka nie jest w stanie ich odróżnić. To akurat jedna z niewielu rzeczy, które są lepsze niż za starych dobrych czasów.
Drzwiczki zwane frontami
Płyta meblowa wiórowa melaminowana
Z takiej płyty meblowej wiórowej laminowanej, oprócz korpusów można też wykonywać fronty i jest to najtańszy z dostępnych materiałów. Co wcale nie znaczy, że najgorszy. Wręcz przeciwnie – jest to bardzo dobry surowiec, bo jest tani i jest dobry. A tak na poważnie – ponieważ płyta jest produkowana przemysłowo, to jest łatwo dostępna, co skraca czas produkcji, bardzo ułatwia domawianie elementów w przyszłości i jednocześnie mamy pewność, że ten sam wzór zamówiony za 3 lata (o ile będzie jeszcze produkowany) będzie wyglądał dokładnie tak samo. Z niektórymi dużo droższymi materiałami tej pewności nie ma.
Niektórzy ciężko też akceptują fakt, że taka płyta ma oklejane krawędzie – na bardzo jasnych, jednolitych dekorach widać mniej lub bardziej wyraźną kreskę w miejscu łączenia dwóch materiałów, czyli płyty i obrzeża. Moim osobistym zdaniem to często szukanie dziury w całym, bo firmy produkujące okleiny pasują rysunek słoja do wzoru na płycie. Ale niezaprzeczalnym faktem jest, że akurat krawędź takiego elementu jest najbardziej narażona na wilgoć i w efekcie puchnięcie (choć trzeba się sporo nastarać, żeby spuchnąć płytę meblową).
I jeśli się boisz, że znajomi wyśmieją, bo mają drewniane fronty z Ikei a Ty jakiś paździerz, to zawsze możesz użyć płyty meblowej jako wstawek, dodatków do czegoś droższego i bardziej lansiarskiego. Ale czy to naprawdę wygląda tak źle? Zwłaszcza jeśli pilnujemy przechodzenia słoja przez fronty. Same płyty wiórowe melaminowane też są różne, ale nie chcę przynudzać – jak będzie zapotrzebowanie społeczne, to opiszę je dokładniej.
Fornir
Jeśli już jesteśmy w temacie słojów przechodzących przez fronty, to weźmy sobie materiał z drugiego bieguna cenowego. Jednym z najdroższych materiałów jest fornir, czyli cieniutkie płaty zestrugane z naturalnego drewna naklejone na inny, tańszy materiał (np. płyta wiórowa, sklejka, rzadziej MDF) i następnie wybarwione i wylakierowane. Dzięki temu mamy efekt frontu wykonanego tak, aby wyglądał jak zrobiony w całości z drogiego drewna.
Fakt, jest to materiał naturalny, a co za tym idzie uznawany za bardziej szlachetny, ale niestety (albo stety, zależy dla kogo) ma związane z tym wady. Po pierwsze, nigdy próbka nie będzie odpowiadać dokładnie temu, co otrzymamy finalnie (poza fornirami modyfikowanymi, ale o nich też napiszę w odpowiedzi na zapotrzebowanie społeczne). Każdy pień drewna jest inny – ma nieco inny układ słoi i inaczej przyjmie barwniki i lakiery. Co za tym idzie, domawianie elementów po jakimś czasie zemści się różnicami w odcieniach i usłojeniu. Dodatkowo z fornirem w kuchni trzeba jak z jajkiem – jest bardzo wrażliwy na wilgoć i parę. Cena też jest argumentem raczej przeciw – to jakieś 2 do 5 razy tyle, co za płytę meblową.
Fronty foliowane
Tutaj na specjalną płytę, która nazywa się MDF, na specjalnych prasach nakleja się specjalną folię. Słów kilka co to ten MDF, bo choć na 10 klientów, którzy przychodzą, 12-tu chce mieć meble z MDF’u, to rzadko który wie, co to jest. To jest moi drodzy też płyta wiórowa, ale te wióry są tak drobno zmielone, że niektórzy nawet mówią na to płyta pyłowa. A ponieważ jest ona taka jednolita, to można w niej wyfrezowywać różne kształty i wzory, co omówimy w kolejnym odcinku, bo dzisiaj miało być na gładko. No, i na to nakleja się cienką folię, która dokładnie oblepia nam ten cały MDF.
Plusem jest to, że jest to materiał chyba najbardziej zróżnicowany z dostępnych na rynku – wzory, kolory, struktury, efekty metaliczne, perłowe czy tzw. kameleon (czyli w zależności od kąta patrzenia, mamy inny kolor – jak nie wiesz o co chodzi, to puść sobie kilka baniek mydlanych) mogą nieźle namieszać w głowie i wtedy łatwo zapomnieć o minusach. Ale ponieważ ja czujny jestem, to Wam o nich opowiem.
Pierwszym podstawowym minusem jest to, że nie ma takiej możliwości, żeby rysunek słoja przechodził przez kolejne fronty. Żaden z naszych dostawców nigdy się na to nie zgodził, nawet za dopłatami. W efekcie realizacja może wyglądać bardzo chaotycznie i przypominać montaż “Strażaków”. Kolejnym wielkim minusem jest trwałość – uważam fronty foliowane za najmniej trwały materiał na fronty kuchenne. Podkreślam – kuchenne. W miejscach narażonych na wyższą temperaturę i wilgotność wcześniej czy później, a raczej wcześniej, folia na krawędziach frontu zacznie się odklejać. Często też producenci wprowadzają bardzo, bardzo wysokie dopłaty za niestandardowe wymiary – warto zadbać o swój mieszek już na etapie projektu.
Płyta laminowana na wysoki połysk
Trochę nowość, a trochę powrót do korzeni. Wygląda to mniej więcej jak stare dobre meblościanki u naszych rodziców czy dziadków z czasów PRL. Mamy rysunek drewna, ale wszystko na wysoki połysk. Jeśli chodzi o jakość i trwałość, to mamy dokładnie to samo, co w przypadku płyty wiórowej (bo też często jest to płyta wiórowa albo MDF, ale nakleja się na nią inny laminat), czyli oklejane krawędzie. Dodatkowo dochodzi tutaj upierdliwość związana z połyskiem, czyli odbite wszędzie paluchy. No i niektórzy wywalając grube siano na nowe meble nie chcą sentymentalnej podróży w czasy poprzedniego ustroju. Kwestia gustu.
Poniżej wrzucam kilka naszych realizacji, gdzie wykorzystaliśmy fronty meblowe gładkie z rysunkiem drewna – celowo nie opisuję, gdzie użyto jakiego materiału, bo chcę pokazać, że efekt końcowy nie zależy tylko od zasobności portfela. Czasami robotę robi ciekawy projekt.
Macie swoje typy?
W odcinku następnym pogadamy sobie o kolorku na gładko, co Państwo na to?
PS. No jakże to tak bez Lindy, nie? Linda być musi. Na gładko, ale bez rysunku drewna.